Fanom motoryzacji brzmienie nazwy miasta Stuttgart przywodzi na myśl od razu samochody spod znaku trójramiennej gwiazdy. Mało kto wie, że w związku z licznym nagromadzeniem w Stuttgarcie wszelkiej maści ośrodków naukowo-badawczych, akademickich i rozwojowych, nigdzie w Niemczech nie zgłasza się równie wielkiej liczby patentów i wynalazków, co właśnie tam. Odpowiadają za to przede wszystkim Uniwersytety Hohenheima oraz Stuttgardzki Instytut Fraunhofera, a także zakłady Daimler AG, IBM, Hewlett-Packard, Porsche oraz Neoplan. To właśnie temu ostatniemu chciałbym poświęcić dzisiejszy wpis.
Historia zakładów Neoplana sięga okresu przedwojennego, kiedy to niejaki Gottlob Auwärter rozpoczął działalność na rynku motoryzacyjnym. Jego firma, pierwotnie nosząca nazwę Gottlob Auwärter GmbH&Co.KG od 1935 roku zajmowała się produkcją autobusów oraz podwozi do samochodów ciężarowych. Intensywny rozwój spółki przypadł na okres II Wojny Światowej. Dostarczane w dużych ilościach pojazdy dla wojska pozwoliły spółce i jej projektantom wypracować rozwiązania techniczne, które przydały się w powojennej produkcji pojazdów cywilnych.
Od 1953 roku spółka Gottlob Auwärter GmbH&Co.KG produkowała już autobusy pod własną marką Neoplan. Nie były to jeszcze pojazdy skierowane do powszechnego transportu publicznego. Neoplan skupił się na produkcji autobusów lotniskowych i bardzo szybko niemal zmonopolizował tę gałąź rynku. Jednak już wówczas zdano sobie sprawę z tego, że przyszłością wszelakiej maści transportu miejskiego są pojazdy niskopodłogowe, ułatwiające wsiadanie i wysiadanie pasażerom. Lotniskowy Neoplan posiadał podłogę zawieszoną nad powierzchnią na wysokości 350mm!
W 1961 roku Neoplan postanowił podbić kolejne rynki i na salonie motoryzacyjnym w Genewie zaprezentował, legendarny już dzisiaj model Neoplan Hamburg, którym wywołał istną sensację. Niecodzienna, nowoczesna stylistyka oraz wyjątkowa funkcjonalność przysporzyła firmie ogromną ilość zamówień. Zapewniły one zakładom Neoplana rozwój na kolejne lata.
Już w 1964 roku Neoplan zaprezentował pierwszy dwupokładowy autobus na świecie – Neopan Do-Lux. W swoich czasach był to projekt tak futurystyczny, że większość współczesnych mu ekspertów motoryzacyjnych uważała, że nie ma on szans na przetrwanie. Nie zraziło to syna Gottloba Auwärtera Karola, który był ojcem pierwszego światowego doubledeckera i którego zaangażowanie w projekt doprowadziło do tego, że dziś autobusy dwupokładowe są niemalże normą w drogowym transporcie dalekobieżnym.
W 1967 roku Neoplan rozpoczął seryjną produkcję dwupokładowego autobusu Neoplan Skyliner. W roku 1971 na rynek trafiła pierwsza generacja Neoplana Citylinera, który był następcą legendarnego modelu Hamburg. Wysokopokładowy, dwunastometrowy autobus, charakteryzował się dużą ilością elementów wykonanych z włókna szklanego i kompozytów, które znacznie ograniczyły wagę pojazdu. Wysoko umieszczony pokład dawał ogromne możliwości aranżacyjne, które wykorzystano do stworzenia w pojeździe imponującej przestrzeni bagażowej, ale także pomieszczenia sypialnego dla kierowców oraz kuchni i toalety. Charakterystycznym elementem Citylinera była łamana, pochylona w górnej części szyba przednia oraz mocno pochylone słupki boczne. Te elementy pozostały niezmienny do dnia dzisiejszego. Ogromne zainteresowanie Citylinerem spowodowało, że firma postanowiła rozwijać projekt, czego wynikiem było pracowanie dłuższych, pojemniejszych wersji autobusu.
Cityliner okazał się być tak dużych hitem sprzedażowym, że już w 1986 roku Neoplan rozpoczął działalność na rynku amerykańskim, gdzie uruchomiono aż dwie fabryki. Dziesięć lat później zakłady otworzyły swoje filie w RPA, Meksyku i Chinach.
Prezentowana dzisiaj miniaturka to model przedstawiający Neoplana Citylinera III generacji. Pojazd powinien być doskonale znany każdemu z fanów motoryzacji, zwłaszcza, że był okres, gdy w rodzimych biurach podróży i u prywatnych przewoźników zaroiło się od używanych egzemplarzy sprowadzanych z Niemiec. Mimo wieku, oraz ogromnego przebiegu, pojazdy te nadal potrafiły podnieść prestiż niejednej polskiej firmy przewozowej. Niestety były to ostatnie tchnienia tych niezwykłych pojazdów, które z powodu drogich części, eksploatacji ponad normę oraz doraźnych napraw wykonywanych przez domorosłych mechaników, zakończyły swój żywot w realiach, do których nie były przystosowane. Nie czarujmy się, w prowizorycznych warsztatach i stodołach można było naprawiać rodzime Autosany, które konstrukcyjnie od stodoły odróżniał tylko fakt, że posiadały koła.
Prezentowaną dzisiaj miniaturkę wyprodukowała niemiecka firma Rietze, która specjalizuje się w produkcji modeli autobusów oraz pojazdów specjalnych. Jako ciekawostkę powiem Wam, że Rietze miała w swojej ofercie kilka pojazdów w polskich barwach służbowych oraz polskich przewoźników min. PTTK Katowice, czy MZA Warszawa. Niebawem i te Wam zaprezentuję. Skala modelu to oczywiście H0, czyli 1:87. Model wykonany jest z plastiku, który z perspektywy czasu uważam za najlepszy surowiec do wykonywania tego typu miniatur. Wystarczy popatrzeć na metalowe ulepy Noreva czy Schuco w tej skali, by zrozumieć o czym mówię. Niestety nie bronią się nawet modele metalowe w większej skali. Dlaczego? Żaden surowiec poza plastikiem (czasem nawet żywica) nie jest w stanie oddać takiej precyzji. Pamiętacie, jak zachwycałem się mikroskopijną szczeliną na dłoń pod klamką w modelu Actrosa w skali 1:87?
Srebrny Cityliner z Rietze, jest jednym z wielu proponowanych przez producenta modeli tego pojazdu. Firma odwzorowuje modele prawdziwych autobusów w barwach różnych przewoźników, dlatego wiele z nich produkowanych jest w seriach, które po jakimś czasie się kończą i dostępne są jedynie na rynkach wtórnych. Na szczęście, póki co większość z nich nie osiąga jakichś kosmicznych cen i są łatwo dostępne za pośrednictwem ebay. Wróćmy jednak do samego modelu. Nie trzeba być jakimś wprawnym obserwatorem, by zauważyć świetną pigmentację farby. Mimo tak małego rozmiaru pigment zdaje się być doskonale dopasowany, czego często nie można powiedzieć o modelach w większych skalach. Bryła pojazdu także odwzorowana jest wyśmienicie. Nie ma cienia wątpliwości, że producent bazował na prawdziwych planach produkcyjnych Neoplana. Z racji tego, że mamy do czynienia z autobusem główna ilość detali skupiona jest na czole i tyle modelu. Przód odwzorowany jest świetnie. Udało się zachować przysadzisty, ciężki charakter czoła oraz charakterystyczne poziome przełamanie szyby. Nie inaczej jest w tylnych partiach pojazdu, gdzie masywne wloty powietrza sprawiają wrażenie, jakby za moment miał się spod nich wydobyć charakterystyczny warkot silnika. Wloty powietrza, o których mowa zostały przeze mnie nieco poprawione preparatem typu wash. Dzięki temu nabrały efektu głębi. W modelu dodałem też „od siebie” obrysówki po bokach nadwozia. Myślę, że po tych niewielkich poprawkach model zyskał na realizmie. Czy poza tym poprawiłbym coś jeszcze? Kusi mnie żeby dodać jasne zagłówki do siedzeń. Wszystkie modyfikacje są możliwe dzięki łatwemu systemowi montażu modeli. Modelik bez problemu można rozmontować i bez szkód złożyć ponownie. W modelu podoba mi się także to, że producent zadbał charakterystyczny wygląd kół. Bardzo efektowne są także wszystkie linie podziału blach, klapy luków bagażowych oraz mniejsze klapki chroniące dostępu do elementów obsługi.
Wydaje mi się, że na tym etapie nie muszę dodawać już nic więcej. Model bardzo mi się podoba. Wiem, że wielu z Was uważa, że skala 1:87 jest skalą typowo kolejową, ale ogólnie rzecz biorąc, w tej właśnie każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie, czyż nie? Zostawiam Was zatem z modelikiem Neoplana Citylinera z Rietze i ciekaw jestem Waszych opinii na jego temat.
Nie mogę sobie wyobrazić jego wielkości, na tle np autobusów 1:72, fajnie jakbyś dodał porównanie na koniec do żółtego autosana
OdpowiedzUsuńPomysł jest dobry, ale nie mam ani jednego modelu w skali 1:72, dlatego nie mogę dodać takiego porównania. Postaram się jednak o zdjęcie z jakimś przedmiotem, dającym obraz wielkości modelu.
UsuńPozdrawiam;)
I loved this phrase "Nie czarujmy się, w prowizorycznych warsztatach i stodołach można było naprawiać rodzime Autosany, które konstrukcyjnie od stodoły odróżniał tylko fakt, że posiadały koła".
OdpowiedzUsuńCongratulations for the slight touches of black color, the model is much better now.
Dzięki Gaucho Man, tak było w Polsce. Firmy przewozowe łatały swoje autobusy czym popadnie i gdzie popadnie. Najlepszym narzędziem był młotek i guma do żucia;)
UsuńCieszę się, że ten małe zabiegi poprawiły wygląd modelu;)
Pozdrawiam;)