niedziela, 13 grudnia 2020

Ghia 450SS Convertible 1:43 Matrix

Italia to piękno. Żadne ordynarne Włochy, Italia. Już sama nazwa ma w sobie to coś. Matka natura nie poskąpiła urody temu krajowi, formując charakterystyczny kształt buta na tle lazuru Morza Śródziemnego. Majestat Alp, pyszne winnice Toskanii, Lacjum z górującym Wezuwiuszem i Sycylia z zawsze skorą do erupcji Etną. Ludzie rodzący się na Półwyspie Apenińskim „skażeni” są genem piękna. I jak żadna inna nacja, potrafią go wykorzystać. 




Przykłady można mnożyć. Wenecja, Rzym czy Florencja to więcej niż miasta, to dzieła sztuki. A propos sztuki, czy komuś trzeba przedstawiać da Vinciego czy Michelangelo? Armani, Versace lub Dolce&Gabbana to ikony świata mody. Nikogo nie powinno dziwić, że także w motoryzacji włosi odcisnęli swoje piętno. 


Pininfarina, Giugiaro czy Bertone zapisali najwspanialsze karty motoryzacyjnego designu. Ferrari Testarossa, Lamborghini Countach, Lancia Stratos, Alfa Romeo 164 bądź Fiat 130 to tylko przykłady geniuszu projektantów z Italii. Obok tych najbardziej znanych działało wielu mniejszych designerów. Jedną z takich firm powołał do życia Giacinto Ghia (wymawiaj Gija).


Mająca siedzibę w Turynie Carrozzeria Ghia, specjalizowała się w produkcji nadwozi do aut Alfy Romeo, Lancii czy Fiata. Ghia nie przerwała działalności nawet po wybuchu wojny. Dopiero w 1943 alianckie bomby zastopowały linie produkcyjne. Giacinto Ghia podjął się odbudowy zniszczonych warsztatów, niestety, w 1944 roku zmarł. Od tego momentu rozpoczął się burzliwy okres w dziejach Carrozzeria Ghia. Przechodziła ona z rąk do rąk, co miało niezbyt korzystny wpływ na jej rozwój. W przeciwieństwie do Pininfariny czy Bertone nie udało się zdobyć zamówień od tuzów motoryzacji z Italii. Wynikało to z braku spójnej wizji kierunku rozwoju firmy. Niektórzy optowali za podtrzymaniem dotychczasowej współpracy z włoskimi producentami samochodów. Inni śmiało spoglądali na rynek USA i Wielką Trójkę z Detroit. Dzięki współpracy z Chryslerem oraz Fordem, Ghia zaprojektowała i wyprodukowała kilkanaście samochodów koncepcyjnych. Modelem Glidia, w filmie o tym samym tytule jeździła Rita Hayworth. W 1956 koncepcyjny Chrysler Norseman zatonął u wybrzeży USA w katastrofie transatlantyku Andrea Doria. Ponadto Ghia wyprodukowała 102 sztuki auta Dual Ghia, opartego na Dodge Firearrow. Jeden z egzemplarzy kupił Dean Martin i jeździł nim w filmie „Pocałuj mnie, głuptasie”.


Modele zaprojektowane dla amerykańskich gigantów nie uszły uwadze europejskim producentom. W 1953 Volkswagen zlecił Włochom opracowanie nadwozia dla sportowego auta na bazie Garbusa. Samochód ten przeszedł do historii, jako VW Karmann Ghia. Ponadto turyńczycy zaprojektowali takie auta jak, Renault Caravelle i Florida oraz kolejny „filmowy” model Volvo P1800. 


Przez Carrozzeria Ghia przewinęło się wielu uznanych projektantów. Niektórzy zdobywali tam pierwsze szlify, inni właśnie mieli swój prime time. Mario Boano i Gigi Serge przez jakiś czas byli właścicielami Ghii. Pietro Frua i Tom Tjaarda właśnie w Ghii szlifowali swoje umiejętności. Projektant Fiata 126, Serio Sartorelli na początku lat sześćdziesiątych był szefem zespołu projektantów Ghia. Podobnie jak najsłynniejszy z nich wszystkich Giorgetto Giugiaro. 


Historia powstania Ghia 450 SS jest równie kręta, co trasa GC-200 na Gran Canarii. Wiele źródeł wskazuje Giugiaro, jako autora projektu bohatera dzisiejszego wpisu, co nie do końca jest prawdą.  Jego udział ograniczył się do dopracowania poszczególnych elementów nadwozia. Przedni zderzak, kratka grilla i tylny pas zostały dopieszczone ręką Mistrza. Giugiaro, nakreślił on również wersję Convertible.  Główny projekt wyszedł jednak spod ręki Sergio Sartorellego.  To on jest autorem, nadwozia opartego na Fiacie 2300 S Coupé, modelu Ghia 230S. 


Ghia 230S pozostałaby ciekawym studium nadwoziowym, gdyby nie amerykański przedsiębiorca i kierowca drag race, Burt Sugarman. Jankes zaproponował Włochom znalezienie inwestora dla rozpoczęcia produkcji seryjnej 230S. Dzięki licznym znajomościom w koncernie Chrysler, nakłonił do współpracy Boba Andersona, dyrektora zarządzającego firmą Plymouth. Amerykanie mieli dostarczyć podwozie i silnik, włosi odpowiadali za projekt nadwozia, produkcję i sprzedaż samochodu. 


Plymouth Barracuda został bazą dla Ghii 450SS. Do napędu wybrano silnik 4,5 litra V8 Commando o mocy 235KM, współpracujący z czterobiegową manualną skrzynią lub automatem TorqueFire. By ograniczyć koszty, do 450SS zaadaptowano możliwie najwięcej części Barracudy. Wskaźniki, klamki drzwi, wiązki przewodów elektrycznych, a nawet korbki szyb przeniesiono z Plymoutha. Podobieństwo obu samochodów było tak duże, iż instrukcja obsługi dołączana do 450SS pochodziła z Barracudy. Dosłownie skreślono jedynie te funkcje, których nie można było użyć w 450SS. Co ciekawe, Ghię można było serwisować w każdym autoryzowanym warsztacie Chryslera.


Ghia 450SS produkowana była ręcznie. Każda część posiadała wybity numer seryjny i pasowała tylko do konkretnego egzemplarza. W momencie wypadku posiadacz miał nie lada problem, ponieważ części trzeba było dorabiać na zamówienie.  


W latach 1966-67 wyprodukowano łącznie 52 egzemplarze 450SS. Niektóre z aut wykonane były na indywidualne zamówienie i sygnowane plakietką z imieniem i nazwiskiem nabywcy.  Wersja podstawowa kosztowała 13200 USD, tyle samo, co Ferrari czy Rolls-Royce. Wśród nabywców, oprócz wspomnianego wcześniej Martina, znaleźli się koszykarz Wilt Chamberlain czy gwiazda TV Johnny Carson. Wysoka cena i kolejne zmiany właścicieli w Ghii, spowodowały zamknięcie projektu 450SS już rok po premierze.  Do dziś przetrwało 26 egzemplarzy, choć nie można wykluczać, że gdzieś w zapomnianym garażu stoi kolejny egzemplarz tego nietuzinkowego auta.


Carrozzeria Ghia do 1970 roku ściśle współpracowała z De Tomaso, by zostać kupioną przez koncern Forda. Od tego czasu nazwą Ghia sygnowano najbardziej prestiżowe wersje modeli Forda. Niestety, od 2010 Ford zrezygnował z tej formy wyróżniania swoich aut. Ghia wciąż istnieje, zajmuje się projektowaniem samochodów koncepcyjnych dla amerykańskiego koncernu. Nie ma jednak wątpliwości, iż odgrywa w nim coraz bardziej marginalną rolę. 


Pod koniec 2019 roku znalazłem zupełnie przypadkiem model Ghia 450SS Convertible na wyprzedaży. Biorąc pod uwagę, że miniatura wyprodukowana została przez znaną z wysokiej jakości firmę Matrix, cena 125 PLN wydała mi się bardzo atrakcyjna. 


Model jest piękny. Po prostu. Zachwyca wykonaniem, jakością detali i urodą. Przyznam się, że nie wiem, od czego zacząć. Słowa wydają się nie oddawać w pełni jego uroku i perfekcji. Bo jak opisać perfekcyjne światła i lampy? Jakimi słowy opisać niesamowicie eleganckie nadwozie? Mogę tylko podpowiedzieć Wam, co mnie urzekło. Spójrzcie na szprychowe felgi z centralną nakrętką. To jest dzieło sztuki, nie tylko modelarskie. Przyjrzyjcie się idealnemu spasowaniu trójkątnych okienek w drzwiach. Elementom wykończenia drzwi, ułożeniu wycieraczek czy perfekcyjnemu lusterku. Takie detale wyniosły Ghię na najwyższy poziom.


Matrix w pełni oddał ten gen piękna, jakim skażeni są Włosi. Sami przyznacie, że nie da się tego opisać słowami. Można próbować, ale z góry jest się skazanym na porażkę. 


Matrix umieścił Ghię na dużej podstawce z rytowanym logo i nazwą modelu w jednym rogu, a w drugim z numerem egzemplarza. Mój posiada numer 17 z 408. Mam nadzieję, że posiadacze pozostałych 407 modeli są nimi równie zachwyceni jak ja. Jeśli będziecie mieli okazję kupić taką miniaturę, z czystym sumieniem ją polecam. Gdyby zaś trafiła się Wam możliwość kupna Ghii 450SS w skali 1:1, bardzo proszę o kontakt. Chciałbym osobiście pogratulować zakupu i porównać model z oryginałem. 














10 komentarzy:

  1. Cześć Arku,
    Według mnie Matrix to absolutnie najwyższa półka dostępna w wolnej sprzedaży, mimo iż niektóre wytwórnie sprzedają modele jeszcze drożej (co teoretycznie wskazywałoby- że są lepiej wykonane). Tutaj każda listewka chromowana jest w rzeczywistości takową, a nie tylko posrebrzaną lub naklejonym kawałkiem szczotkowanej blachy fototrawionej. Producent odwzorowuje obłędnie, zarówno karoserie, jak i wnętrza. Do tego jeszcze klimatyczna, duża gablotka i wybity indywidualny numer- czego chcieć więcej :) Gratuluję modelu, jak widać, i tym razem producent stanął na wysokości zadania, ten mały roadster wygląda jak prawdziwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż jestem pod wrażeniem Ghii. Jest już jakiś czas w kolekcji, a jednak ma w sobie to coś, co nie pozwala odwrócić od niej wzroku.
      Plus te smaczki, jak amerykańskie tablice, skrzela na błotnikach.
      Wart każdej wydanej złotówki.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Qué maravilla, Arek, es hermoso, pero sobre todo, está bien hecho!
    Diría que es el modelo real. Por cierto, las fotos estuvieron a la altura, te felicito por ello!

    Y sí, los italianos sin duda llevan encima el "gen" de la belleza. No se les puede culpar, sin embargo, de ser a veces exagerados e impulsivos: es una condición de los genios.

    Te felicito por esta pieza tan especial y ojalá la conserves durante muchos años. Es un orgullo para cualquier vitrina!

    Saludos!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gracias de parte mía y de Simon. Es él quien puede sacar ese algo de cualquier modelo.
    Nos da una gran alegría cuando a veces podemos mostrar algo tan único como este Ghia. Un coche con una historia asombrosa, sensacional en escala 1:43.
    Esta es mi primera Matrix, pero ciertamente no la última.

    ¡Saludos!

    OdpowiedzUsuń
  4. Arek, maravilloso Ghia 450SS de Matrix. Conocía a Ghia solo asociado a la marca Ford, ya que recuerdo los Taunus Ghia que circularon por mi país. Pero como modelo Ghia no lo conocía.
    Espléndido!
    Abrazo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. También asocié el Ghia con los modelos Ford y VW Karmann. Me sorprendió la cantidad de diseñadores famosos que han pasado por este estudio. Los modelos conceptuales también son impresionantes. Es una pena que Ford haya marginado a Ghia.
      ¡Saludos!

      Usuń
  5. Czy marka TWOJEGO autobus'a Karosa SD11 czy to nie jest skoda?

    Lubię czytać nie, które artykułu gdzie Ty prezentujesz unikaty.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszamy już jutro, gdy Karosa wjedzie w pełnej krasie na blog.
      Niestety, Karosa obecnie jest częścią Renault. Ale dzięki Francuzom jest w stanie utrzymać się na rynku i być konkurencją dla naszego Solarisa.

      Usuń
  6. Kuurcze, poziom tych detali zwala z nóg. Szkoda, że za taki poziom trzeba słono zapłacić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolekcjonerstwo uczy cierpliwości. Zdarza się, że świetny model można zdobyć za relatywnie niewielkie pieniądze. Tak było z tą Ghią. Warto było.

      Usuń