sobota, 6 czerwca 2020

Peugeot 207 CC 1:43 Norev

Peugeot 207 CC to słońce, wakacje, czas beztroski. To nadmorskie promenady, ciasne uliczki miasteczek południowej Europy, bouillabaisse, paella, lekkie wino i gwar restauracyjek. Nawet kolor modelu nawiązuje do Morza Śródziemnego.  To po prostu bardzo pozytywny samochód. Od dawna uważam, że najlepsze miejskie auta produkują włosi i francuzi. Zwinne, praktyczne, niezbyt drogie i najczęściej ładne. Przykładów jest zatrzęsienie: od Fiata 500 przez Peugeota 204 po Renault 5.



Poprzednik dwieście siódemki, Peugeot 206 zyskał ogromną rzeszę fanów na całym świecie. Sprzedawany w każdej możliwej wersji nadwozia. Ten oferowany niemal na każdym kontynencie miejski maluch, zapewnił koncernowi PSA nowych klientów i dopływ gotówki. Niedługo po premierze był najlepiej sprzedającym się autem w Europie, pokonując nawet VW Golfa. I nie przeszkodziły temu nawet tragiczne wyniki testów długodystansowych Auto Bilda i zestawienia usterkowości TÜV. 206 kupowało się oczami. Ponad osiem milionów sprzedanych egzemplarzy mówi samo za siebie. 

Zadanie, jakie stanęło przed następcą nie należało do najłatwiejszych. Zastąpić legendę nigdy nie jest łatwo. Zapytajcie Davida Moyesa, który objął Manchester United po sir Aleksie Fergusonie. Nie będę was trzymał w niepewności. 207 nie pobiła rekordów 206, nie sprzedała się aż tak dobrze. Choć w ciągu dwóch lat po premierze Mały Lew był liderem i wiceliderem sprzedaży nowych aut na Starym Kontynencie, to w kolejnych latach popyt wyraźnie spadł, by zatrzymać się na nieco ponad 2,5 miliona sprzedanych aut. To bardzo dobry wynik, ale nikogo w PSA na kolana nie rzucił. Przyczyn było wiele. Na pewno nie pomogła decyzja Peugeota by wciąż sprzedawać w Europie model 206. Taka wewnętrzna konkurencja nigdy nie wpływa dobrze na wyniki sprzedaży. Ponadto warto pamiętać, iż w momencie prezentacji 207 coraz bardziej skracał się czas życia modeli na rynkach. Wpływ miały na to coraz ostrzejsze normy czystości spalin, testów zderzeniowych oraz oczekiwania samych klientów. Branża motoryzacyjna coraz śmielej stawiała na downsizing, co miało negatywny wpływ na żywotność jednostek napędowych. W bardzo popularnych we Francji silnikach Diesla pojawiły się kwiatki w postaci filtrów DPF i dwumasowych kół zamachowych, które dość mocno zaczęły obciążać portfele użytkowników.

Przede wszystkim jednak Peugeot 207 był nijaki. To nie kwestia urody lub jej braku. Ten samochód wtapiał się w tło niczym ninja. Zabrakło mu charakteru i cech indywidualnych, jakie miała 206. Przyczyną mógł być fakt, iż projekt powierzono zespołowi konstruktorów, bez wyraźnego lidera odpowiadającego za cały koncept. Zaowocowało to szalenie poprawnym nadwoziem oraz bardzo anonimowym wnętrzem. Zero fantazji, polotu, czegokolwiek. A przecież poprzednikowi w sukcesie pomógł wygląd zewnętrzny i zupełnie nie przeszkodziła ciasnota wnętrza i mizerny bagażnik.  

207 zadebiutowała na genewskim salonie samochodowym w 2006 roku. Francuzi zaoferowali hatchbacka w wersji trzy i pięciodrzwiowej. Rok później dołączyła do nich wersja CC, a kombi w 2008 roku. Mały Lew nieco urósł z zewnątrz, jak i w środku. Dość wygodnie mogły się zmieścić cztery dorosłe osoby, a bagażnik mógł pomieścić duże zakupy.

Tablica przyrządów, tradycyjnie dla Peugeota, była czytelna, przejrzysta i łatwa w obsłudze. Na pewno jednak nie można jej zarzucić polotu i fantazji. Powiem więcej, była toporna. Swego czasu szukając samochodu oglądałem 207-kę i to właśnie wnętrze zadecydowało, iż nie zdecydowałem się na zakup. Jakość plastików była dobra, czytelność przyrządów także, lecz zwyczajnie przesadzono z prostotą. A była to wersja z automatyczną klimatyzacją czy fabryczną nawigacją, dość bogata. Oczywiście, to moja subiektywna opinia, a ponad dwa miliony sprzedanych samochodów zdają się świadczyć, że ja byłem w mniejszości. Zdania jednak nie zmienię.

W PSA zdawano sobie sprawę, że klient lubi mieć wybór, więc od wersji silnikowych można było nabawić się bólu głowy. Paletę jednostek napędowych otwierał 1,4 8v i mocy 75KM to typowo budżetowa jednostka o miernych osiągach i stosunkowo dużym apetytem na benzynę. 1,4 16v o mocy 90KM zdawała się być optymalnym wyborem dla kierowcy szukającego silnika benzynowego. Nieco mocniejszy 1,4 VTi 95KM oraz 1,6 120-174KM to jednostki opracowane wspólnie z BMW. Imponowały osiągami, kulturą pracy i wysokimi kosztami napraw łańcucha rozrządu oraz turbin. Ich awaryjność przeszła już do legendy. Na nic zdały się próby poprawienia tych jednostek przez oba koncerny. Opinia wybitnie usterkowych ciągnęła się za nimi przez wiele lat.

O wiele bezpieczniejsze dla nabywców okazywały się jednostki Diesla, w konstruowaniu, których Peugeot był ekspertem. Kulturą pracy zdecydowanie przewyższały silniki TDi z Volkswagena, także trwałość turbin czy wtrysków była lepsza niż tych z Wolfsburga. Oczywiście, gdzieś tam czaił się filtr DPF wymagający regularnego wypalania, pod groźbą koszmarnego rachunku za jego wymianę. Na szczęście nie wszystkie Diesle były wyposażone w to ustrojstwo.  Do wyboru były 1,4 i 1,6HDi. Ten pierwszy był idealnym wyborem dla wszelkiej maści dusigroszy i sadystów. Ileż go trzeba było dusić, żeby cokolwiek zeń wydusić… 1,6 oferowany w wariantach 90 i 110KM był idealnym wyborem. Dynamiczny, cichy i oszczędny.

Reasumując Peugeot 207 był udaną konstrukcją. Mimo pewnych niedociągnięć i tak odniósł sukces, zostawiając  w polu konkurentów. Do dziś jest częstym widokiem na ulicach w całej Europie. I to najlepiej świadczy o jego klasie i jakości.

Wprowadzona do sprzedaży w 2007 roku odmiana CC (cabrio-coupé) charakteryzowała się elektrycznie sterowanym sztywnym dachem. Dzięki takiemu rozwiązaniu z auta można było swobodnie korzystać także przy kiepskich warunkach atmosferycznych. Sam proces rozkładania i składania dachu wyglądał bardzo efektownie. Co ciekawe, można było to zrobić w trakcie jazdy, pod warunkiem nieprzekraczania 30km/h. Inaczej niż w przypadku klasycznych kabrioletów, dach chował się pod pokrywą bagażnika, całkowicie znikając i ograniczając miejsce w bagażniku do minimum. Kto by się jednak przejmował takim drobiazgiem, gdy słońce nad głową? 

Peugeot oferował 207 CC niemal wyłącznie w jasnych, radosnych kolorach nadwozia. Pełen luz i relaks. Choć o luzie mogli zapomnieć podróżujący w drugim rzędzie siedzeń. Od razu widać było, że projektanci skoncentrowali się na kierowcy i jego pasażerze po prawej. Trudno się temu dziwić. CC kupowano głównie dla radości z jazdy z otwartym dachem.

By ta radość była jak największa Peugeot proponował silnik 1,6 16v 120KM lub doładowany 1,6 THP o mocy 150KM. W ofercie znalazł się także Diesel 1,6HDi 110KM. I w jego przypadku nie ma mowy o jakimkolwiek faux pas. Świetnie wyciszony i bardzo dopracowany idealnie nadawał się do niewielkiego Lwa, odwdzięczając się niewielkim zużyciem ropy.

Warto podkreślić bogate wyposażenie 207 CC. Klimatyzacja, elektryczna regulacja szyb czy foteli w wielu krajach należały do wyposażenia standardowego. Nie wspominam nawet o aluminiowych felgach. A przecież to miejski maluch!

Pomimo niewątpliwego uroku wersja CC nie doczekała się następcy. Jej produkcja zakończyła się w 2015 roku, kończąc na razie erę miejskich kabrioletów Peugeota. Oby była to chwilowa przerwa, a nie definitywny koniec.

Z pewnym zaskoczeniem odkryłem, że 207 CC to pierwsza miniatura francuskiego producenta Norev prezentowana przeze mnie na blogu. Udział modeli tej firmy w mojej kolekcji to ponad 12%, więc wcale niemało, a jeszcze żaden z nich nie doczekał się debiutu. 

Na początku mojej przygody z modelami w skali 1:43 znalazłem dość kiepskie oceny tej firmy. Bazując na nich unikałem Noreva niczym ognia. Z czasem pojawiało się coraz więcej ciekawych miniatur ich produkcji w bardzo dobrych cenach. Pierwszym wyrobem, jaki zasilił kolekcję było Renault Clio Grandtour. Bardzo mi się spodobał, siłą rzeczy kolejne modele stały się bardzo przeze mnie pożądane. W zdecydowanej większości są bardzo dobrze wykonane i zapewniam was, że warto się nimi zainteresować.

Miniatura 207 CC przedstawia wersję z 2007 roku. Nadwozie pomalowano lakierem o dźwięcznej nazwie bleu neysha, przywodzącemu na myśl Lazurowe Wybrzeże. Warta podkreślenia jest doskonała jakość powłoki lakierniczej, której na pewno mogą pozazdrościć w PMA. 

Samo nadwozie odwzorowano bardzo starannie, zachowując właściwe proporcje. Także poziom wykonania detali stoi na wysokim poziomie. Głębia grilla czy równo nałożone kalkomanie pokazują, że Norev bardzo przyłożył się do wykonania modelu. W oczy rzuca się logo Peugeota umieszczone na masce silnika. Wygląda jakby zostało przeniesione żywcem z oryginalnego samochodu. Ciut gorzej jest z tyłu, gdzie lwa krzywo naklejono. To jednak niewielka wada, którą można bez problemu poprawić samodzielnie. 

Jak już wiecie jestem lekko zafiksowany na jakości wykonania oświetlenia i wycieraczek. Reflektory prezentują się znakomicie. Wyraźnie widać podział na światła pozycyjne, zespolone mijania i drogowe. Za to nie ma najmniejszego śladu po bolcach mocujących. Jednak najlepiej wyglądają tylne lampy. W prawdziwym aucie światła stop wykonane są w technologii LED. W miniaturze także je odwzorowano. Piękny detal. Niewielki minus należy się za trzecie światło stop umieszczone na klapie bagażnika. Zamiast klosza Norev zdecydował się na naklejkę, szkoda.

Za to słowa uznania należą się francuzom za wykonanie odlewów felg. Nie tylko wiernie oddają oryginał, lecz mają pięknie zaznaczone śruby mocujące koła oraz niesamowicie wyglądające logo Peugeota. 

Podobną jakość znajdziemy we wnętrzu modelu. Pierwsze, co widać, to pierwszorzędne wykonanie konsoli środkowej. Panele sterownia klimatyzacją czy radiem stoją na najwyższym poziomie. Każde pokrętło czy przycisk jest wyraźnie zaznaczone. Troszkę gorzej wygląda przycisk świateł awaryjnych, lecz dramatu nie ma. Pięknie prezentuje się zestaw wskaźników za wieńcem kierownicy. Przy okazji warto zwrócić uwagę na efektowne logo na kierownicy. 

Dużym plusem jest dwukolorowy środek. Jasne fotele i tapicerka obić na drzwiach ładnie współgra z ciemnymi elementami plastikowymi. Na uznanie zasługuje wykończenie detali. Srebrne obwódki boczków panelu środkowego i dolnych krawędzi kratek nawiewu robią robotę. Główka drążka zmiany biegów to standard, jednak guzik na drążku hamulca postojowego jest rzadko spotykany nawet w o wiele droższych modelach żywicznych. I to nie koniec pozytywnych zaskoczeń. Również pedały zyskały srebrne nakładki. Pięknym detalem są także chromowane relingi bezpieczeństwa znajdujące się za oparciem tylnej kanapy. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, to do pasów bezpieczeństwa na tylnej kanapie. Zostały odlane razem z oparciem i tylko pomalowane czarną farbką. 

Jeśli przyjrzycie się uważnie modelowi, bez trudu dostrzeżecie dużą szparę biegnącą od krańca kabiny pasażerskiej aż do tyłu nadwozia. Spieszę z wyjaśnieniem, iż nie jest to wada modelu, a konieczność. To clou 207 CC. Ponieważ mamy do czynienia z autem typu cabrio-coupé, Norev wyposażył je w otwierany dach. Wspaniały detal, wykonany z dużą starannością i dbałością by elementy ruchome dokładnie do siebie pasowały. Na plus należy zapisać również łatwość otwierania i składania dachu. W porównaniu z takim samym elementem w Oplu Tigrze z PMA jest to dziecinna igraszka. 

Patrząc na dokładność wykonania miniatury cena 107 PLN wydaje się niezbyt wygórowana. Świadczy to tylko na korzyść producenta, który oferuje modele coraz lepszej jakości za przystępne pieniądze. Posiadam także wersję 207 SW i zapewniam was, że wykonany jest z równie wielką starannością, być może za jakiś czas i on trafi na łamy bloga.















8 komentarzy:

  1. Autko wygląda bardzo fajnie. Wnętrze to rzeczywiście majstersztyk. Swoją drogą, zawsze mnie zastanawiało czemu Renault nigdy nie wprowadziło do oferty Clio CC. Wydawałoby się to naturalne, biorąc pod uwagę niegdysiejszą popularność 206/207 CC.

    Co do jakości Noreva, to nie do końca się zgodzę. Tzn. oferuje modele w dobrej jakości, ale nie jest to jakieś nowum. Przynajmniej, przez ostatnie ok.15 lat ta jakość jest bardzo dobra. Chociaż, tutaj pojawia się pewne ale, bo od mniej więcej 8 lat, większość nowych modeli Renault Norev wydaje w jakości budżetowej. Osoba która zbiera auta marki Renault, może załamywać ręce z tego powodu. U mnie na blogu jest kilka modeli z tej budżetowej serii (Captur, Twingo) i widać różnicę.

    Tak czy inaczej, cieszę się, że nie masz uprzedzenia do Noreva, jakie posiada wielu kolekcjonerów. Nie wiem za bardzo skąd te uprzedzenia się wzięły, bo ogólny poziom mają dobry.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renault strzeliło sobie w kolano projektując kabriolet oparty na Twingo. Możliwe jednak że nie chcieli robić konkurencji wewnątrz koncernu. Przecież Nissan sprzedawał Micrę CC.
      Ciężko mi znaleźć jakieś większe wady w Norevie, poza totalnie spapranym Volvo V60. Choć bryła jest bardzo dobra, to cały efekt psują światła. Właśnie w detalach widzę największe rezerwy tego producenta. Za jakiś czas przedstawimy Citroena z ich wypustu i zapewniam że to będzie petarda.
      Najbardziej jednak lubię ich wydania dilerskie. Duże podstawki, oryginalne opakowania to jest to, co szalenie mi się u nich podoba.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Te doy la razón en todo, amigo. Tanto para el modelo real como para la miniatura.

    Hablando primero del modelo real, tampoco me gustó nunca ese aspecto de "payaso enfurecido" del frontal, teniendo en cuenta el diseño tan logrado del 206. Lo mismo pienso del coupé 407, el modelo anterior de Pininfarina era insuperable pero su sucesor fue algo insustancial, demasiado desapercibido. Así no, Peugeot.

    Afortunadamente la marca francesa ha tomado un nuevo rumbo en cuestiones de diseño, son geniales el nuevo 208 y el 508 me tiene enamorado!

    La miniatura refleja un buen trabajo, NOREV es excelente en modelos modernos y ha experimentado un gran salto de calidad desde lo que hacía en en los años 90 y primeros de este siglo. Tengo más de cien modelos y es una marca que me gusta bastante en general, aunque con los modelos japoneses no sé quë les pasa! No suelen ser tan buenos.

    Gracias por mostrar tu miniatura, me dieron ganas de conseguirla. Tal y como dices, por aquí en el sur de Europa nos encantan estos pequeños cabriolets.

    Saludos!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Creo que Peugeot perdió la década anterior debido a su estilo demasiado conservador. Confiar estilística a su centro en lugar de Pininfarina tuvo un impacto negativo en los resultados de la compañía. La posición del modelo 206 se ha perdido. Las gemas como RCZ son autos de nicho para crear la imagen de toda la compañía. Como escribiste bien, están de nuevo en forma. Mayo 208 y 508 serán la vista previa de otro gran auto.
      Tengo la intención de alquilar un pequeño descapotable con mi esposa y visitar la parte sur de la Península Ibérica durante las vacaciones. Sin embargo, ciertamente no elegiré 207 CC.
      ¡Saludos!

      Usuń
  3. Niestety, w pełni muszę się zgodzić. O ile 206 była zwyczajnie ładna, tak 207 jest taki se. Ani brzydki, ani ładny. Nie budzi zbyt dużych emocji. Modelik natomiast świetny! Bardzo podoba mi się otwierany dach i bogate wnętrze. Ciekawy zakup - liczę na jakieś foto wspólne z resztą rodziny 20X. :)

    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę Cię zapewnić że Małe Lwy zagoszczą na łamach bloga, chyba że Szymon będzie miał mnie serdecznie dość ;D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Cudowne połączenie sztuki i inżynierii!
    Musisz być ostrożny z Norevem i bardzo dobrze wybierać modele do kupienia!
    Ma modele, które zaskakują jakością, szczegółami i wykończeniem; chociaż ma też modele, które wydają się być skierowane na rynek drugiej kategorii.
    Czy to możliwe, że mają dwie różne serie (premium i basic) lub po prostu, że niektóre modele są lepiej wykończone niż inne?
    Piękne na 207!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Uważam że wersje CC to przyszłość kabrioletów. Choć materiałowe dachy mają swój urok, nie są aż tak praktyczne jak te metalowe.
      W pełni się z Tobą zgadzam odnośnie Noreva. Mam prawdziwą perełkę w postaci Mazdy 6 SW i niczego nie można jej zarzucić. Są jednak modele niedopracowane. We wcześniejszym komentarzu wspomniałem o Volvo V60, także Mercedes SL ma tak fatalne światła że aż żal patrzeć. Stoi obok SL z Minichamps i różnicę w jakości widać gołym okiem. Ciągle jednak widzę postęp w ich produktach i uważam że np. w kontekście jakości lakierów modeli pozostawili Minichamps z tyłu.
      Pozdrawiam!

      Usuń