sobota, 2 kwietnia 2022

Land Rover Discovery 4 1:43 Whitebox

Świat odkryciami stoi. Od początku istnienia homo sapiens towarzyszył pęd do wiedzy. Niepohamowana ciekawość zbadania, jak działa świat i chęć ułatwienia sobie życia, wyniosła nasz gatunek na sam szczyt. Kto był pierwszy? Ten, który odkrył jak skrzesać ogień? A może ten, który użył skóry, by się okryć? Czy jednak palma pierwszeństwa należy się temu, kto odkrył narzędzia? Wiem tylko, że na przestrzeni dziesiątek tysięcy lat przebyliśmy daleką drogę z jaskiń do mieszkań wyposażonych we wszelkie możliwe udogodnienia.




Niestety, nazwisko największego odkrywcy w dziejach ludzkości pozostaje nieznane. Nie wiadomo, czy był on tylko jeden, czy odkrycia dokonano niezależnie od siebie w kilku miejscach równocześnie. Wiadomo na pewno, że bez odkrycia koła świat kręciłby się zupełnie inaczej. Koło umożliwiło odkrywanie nowych krain, zrewolucjonizowało transport oraz napędziło wiele maszyn. Korzystamy z niego praktycznie w każdym aspekcie naszego życia. Niby to oczywistość, jednak czasem gdzieś ona nam umyka.


Nazwa Discovery pojawiła się najpierw na morzu i na niebie. W tym drugim przypadku, także w przestrzeni kosmicznej. Na drogach zjawiła się stosunkowo późno, dopiero w 1989 roku. Jednak i to Odkrycie nie przeszło bez echa. Discovery został łącznikiem w gamie modelowej Land Rovera, między roboczym wołem Defenderem, a luksusową terenówką Range Roverem. Zespół projektantów pod przewodnictwem Mike Donovana opracował auto radzące sobie zarówno na drodze, jak i w terenie. Discovery można było pokazać się zarówno na Sunset Boulevard, jak i na Camel Trophy. O skali sukcesu świadczy ponad 350 tysięcy sprzedanych egzemplarzy pierwszej serii.


Czwarta generacja pojawiła się w 2009 roku. Trudno jednak mówić o zupełnie nowym samochodzie. Właściwszym byłoby określenie go gruntownym liftingiem poprzedniej generacji. Za modernizację odpowiadał zespół projektantów pod dyrekcją Gerry’ego McGoverna. Posiadający bogate doświadczenie, zdobyte w Europie i w USA, inżynier świetnie rozumiał potrzeby odbiorców na różnych kontynentach. A Discovery oferowano dosłownie wszędzie.


Z zewnątrz czwórka miała zmodernizowaną atrapę grilla i przedni zderzak. Elementy te stały się wyróżnikiem nowej linii stylistycznej kolejnych modeli Land Rovera. Przednie i tylne lampy wykonano w technologii LED. I to w zadzie wszystko, jeśli chodzi o zmiany zewnętrzne.


We wnętrzu zaproponowano nowy wzór zegarów i ekran komputera pokładowego. Kierowcy ułatwiono życie podczas manewrowania za pomocą systemu kamer umieszczonych z przodu i z tyłu pojazdu. Wnętrze zyskało bardziej luksusowe wykończenia.


Najwięcej zmian zaszło w mechanice Discovery. Całkowicie zmieniono gamę silników. Przez kilka pierwszych miesięcy można było kupić Odkrywcę z 2,7 litrowym Dieslem V6 od Forda o mocy 190KM. O wiele ciekawszą jednostką był trzylitrowy silnik V6 Peugeota, generująca 211KM. Klienci mniej liczący się z wysokim spalaniem mogli zdecydować się na widlastą szóstkę oferującą 340KM. Na samym szczycie znalazł się benzynowy motor V8 rozwijający 375KM. Silniki współpracowały wyłącznie z sześcio lub ośmiobiegowymi przekładniami produkcji ZF.


Discovery 4 otrzymał poprawione hamulce i stabilizatory. Ulepszono również system kontroli trakcji. W warunkach jazdy terenowej kierowca mógł liczyć na wsparcie zmodernizowanego systemu Terrain Response, umożliwiającego kontrolę trakcji podczas jazdy po miękkim podłożu. W trybie rock crawl system poprawiał przyczepność i stabilność podczas przejazdu po kamiennej nawierzchni.


Land Rover Discovery 4 trafił do kolekcji z zamysłem rozbudowy jej o duże terenówki. Ten segment mojego zbioru rozwijał się bardzo, ale to bardzo powoli. Pewnego dnia, przeglądając Ebay, natrafiłem na licytację tego modelu w sklepie mergeleft. Udało się kupić miniaturę za około 42PLN. 13 maja przyszła paczka z dziewięcioma modelami, a wśród nich był on. Pierwsze wrażenie było szalenie pozytywne. Bryła nadwozia wyglądała dobrze, jakość położenia lakieru nie budziła zastrzeżeń, a felgi zadawały szyku swoim wyglądem.


Producentem miniatury jest WhiteBox. Do tej pory w kolekcji miałem tylko jeden model tej firmy i, delikatnie mówiąc, nie wzbudził mojego zachwytu. Tak samo jest z Discovery. Dobre pierwsze wrażenie szybko się ulotniło. O ile bryła nadwozia jest prawidłowa, o tyle detale wołają o pomstę. Bardzo duże szpary między szybami, a nadwoziem zdarzają się wszystkim. Jednak tutaj jakość montażu przypomina zabawki z kiosku. Szyby przedziału bagażowego są krzywe niczym zęby bobra. Gdyby z podobną starannością produkowano prawdziwe auta, w trakcie deszczu pasażerowie jeździliby z otwartymi parasolami ze względu na duże szpary przy łączeniu dachu metalowego z przeszklonym. Na przednich błotnikach umieszczono wloty powietrza. W oryginale zastosowano zmatowione srebrne plastiki. W modelu cały element jest ordynarnie srebrny, jakby na siłę wciśnięty w karoserię. Inną ciekawostką są boczne kierunkowskazy. Umieszczono je na końcu przetłoczenia w przednich drzwiach i wyposażono w biały klosz. Whitebox zostawił nie tylko srebrny klosz, ale całkiem spory fragment karoserii wokół kierunkowskazu. Wielokrotnie pisałem o tym, że plastik to wdzięczny materiał do odlewu wycieraczek. Nie tym razem. Są o wiele za długie i umieszczone zbyt wysoko.


O ile przednie światła wykonane są całkiem przyzwoicie, o tyle lampy z tyłu zostały zbezczeszczone.  Jak można aż tak zepsuć ten element? Kolejnym rozczarowaniem są felgi. Zabrakło na nich bardzo istotnego elementu, jakim jest logo Land Rovera. Ponieważ są one słusznych rozmiarów, brak logo rzuca się w oczy. Także wystające spod nadwozia koło zapasowe i rury wydechowe nijak mają się do oryginału.


Na plus trzeba zapisać wykonanie grilla i rozmieszczenie kalkomanii. Bardzo ładnie wyglądają również szczeliny karoserii.


Rzut oka do wnętrza może przyprawić o mdłości. Kolor mający imitować jasne skóry jest be-żowy. Jednolita barwa jest absolutnie nijaka. Jedynymi elementami w środku mającymi inny kolor są kierownica, lewarek zmiany biegów i listwa ozdobna deski rozdzielczej. Co z tego, że bardzo wyraźnie zaznaczono takie szczegóły jak uchwyty drzwi czy głośniki, skoro wszystko jest w tym samym kolorze? Wnętrze ma ogromny potencjał, który w żaden sposób nie został wykorzystany.


Ktoś z Was mógłby powiedzieć, że się czepiam. Za model zapłaciłem wszak mniej, niż za KAP-owski wypust, więc nie powinienem oczekiwać nie wiadomo czego. Whitebox jest budżetowym producentem, jednak jego regularna cena to około 75-80PLN. Za taką kwotę można już oczekiwać czegoś więcej niż gazetkowa jakość, choć i tutaj znajdą się lepsze miniatury. Niedawno IXO wypuściło gablotowe wydanie tego modelu i zastanawiam się czy go nie kupić. IXO potrafi bardzo pozytywnie zaskoczyć, zaś gorzej na pewno nie będzie.  

 












2 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o tego producenta to tylko w 1/24 mają w miarę ok modele ,patrząc na ich wydania raczej idą w kierunku tej skali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz mieć rację. Patrząc na to Discovery mam wrażenie iż zrobili go za karę lub komuś na złość. Szkoda, ponieważ zupełnie nie wykorzystali potencjału modelu.
      Pozdrawiam

      Usuń