niedziela, 23 września 2018

GMC Vandura "The A-Team" 1:43 Greenlight

Żyjemy w świecie, w którym szeroko pojęta kultura masowa jest nierzadko jedyną formą „kultury”, jakiej zakosztuje w swoim życiu przeciętny zjadacz chleba. Choćby nie wiem jak bardzo byśmy tego nie chcieli, to wszyscy jesteśmy nią naznaczeni.  Charakterystyczna dla kultury masowej jest „jednorazowość” jej wytworów. Jednorazowe stają się piosenki serwowane w radiu, książki, filmy, a co gorsza nawet ludzie, którzy bezpośrednio lub pośrednio stoją za nimi. 


Nie raz pewnie łapaliście się na tym, że nucąc jakiś sezonowy przebój, nawet nie wiecie, kto go śpiewa lub gra. Możecie się śmiać, ale pojęcia nie miałem długi czas o tym, kto stworzył „Despacito” i gdyby nie wszechwiedzący Internet nadal trwałbym w niewiedzy. Z drugiej strony wiedza, iż stoi za tym ten czy tamten sezonowy twórca, w żaden sposób nie podnosi komfortu mojego życia. Ot śmieciowa informacja. 

Kultura masowa ma jednak swoich bohaterów, którzy wbrew tezie o „jednorazowości” na stałe wtapiają się w naszą świadomość i przestają być anonimowi. Bez wątpienia poza Batmanami, Hulkami, Potterami, do bohaterów kultury masowej należą m.in. MacGyver i Drużyna A. To właśnie auto Drużyny A doczekało się kilku edycji Vandury i to w różnych skalach. 

Młodsze pokolenie czytelników może nie wiedzieć czym była Drużyna A, dlatego już pokrótce spieszę z wyjaśnieniem. Otóż "The A-Team" to emitowany w latach 1983-1987 serial telewizyjny, którego bohaterami była grupa weteranów wojny w Wietnamie. Po zakończonej w kontrowersyjnych okolicznościach służbie (oskarżano ich o napad na bank w Hanoi), rozpoczęli samotną walkę z niesprawiedliwością i przestępczością nękającą prostych, skromnych ludzi. Formuła serialu skonstruowana była tak, by trafiał do młodego i średniego pokolenia widzów. Mimo nieustających pościgów, pokazów kaskaderskich, strzelanin i wybuchów, ani razu nie ukazano śmierci jakiegokolwiek z przeciwników, którzy najczęściej po solidnym łomocie ze strony The A-Team, po prostu otrzepywali się z kurzu i odchodzili pokonani. Serial okazał się jednym z największych hitów telewizyjnych i choć dzisiaj może powodować lekki uśmiech, to wierzcie mi mając naście lat oglądałem go z wypiekami na twarzy.

GMC Vandura , którym podróżowała Drużyna A od dziecka rozpalał moja wyobraźnię. Ogromny, amerykański van z wyprowadzonymi na bok rurami wydechowymi, zadziornym tuningiem oraz przytulnym wnętrzem, to było coś, co jako nastolatek pragnąłem posiadać. To pragnienie chyba nie opuściło mnie nigdy, bo dzisiaj także z przyjemnością zasiadłbym za kierownicą takiego auta. Cóż, z wiadomych powodów zapewne nigdy nie zasiądę, ale w niewielkim stopniu to marzenie udało mi się spełnić.

W mojej kolekcji pojawiła się właśnie miniaturka GMC Vandura The A-Team wyprodukowana przez Greenlight Collectibles. Przyznam, że trochę obawiałem się tego modelu, ponieważ Greenlight z pewnością nie należy do topowych producentów. Zdarza się, że niemile zaskakuje poziomem swoich wypustów, które czasami balansują na krawędzi poziomu gazetowego. W tym konkretnym przypadku wszystko przemawia jednak na korzyść modelu. Samochodzik wykonany jest naprawdę dobrze. Prawidłowo odwzorowana bryła pokryta jest przyzwoitym lakierem, choć wydaje mi się, iż czerwony pas ciągnący się ukośnie przez całe nadwozie, jest kalkomanią. Wnętrze pojazdu, podobnie jak w oryginale, pomalowane jest na szaro. Świetnie prezentują się czerwone, szprychowe felgi. Chociaż GMC Vandura Greenlighta to bardzo przystępna półka cenowa, to skłamałbym mówiąc, że jest słabo wykonany. Jest zrobiony dokładnie tak, jak można się tego spodziewać za 20 euro.  Od swojego głównego konkurenta – modelu Hot Wheels, odróżnia go oczywiście poziom, ale niedostępność wspomnianego modelu Hot Wheels i rozstrzał cenowy pomiędzy nim a Greenlight, w tym przypadku także przemawia na korzyść posiadanego przeze mnie modelu. Cóż, kolekcjonując modele nauczyłem się, że wraz z zakupem nowego egzemplarza do kolekcji i związaną z nim radością, istotny jest także element pozytywnego zaskoczenia, a GMC Vandura Greenlight z pewnością go zapewnia. 

Nim zaproszę Was do galerii chciałbym zwrócić jeszcze Waszą uwagę na jeden detal. Mianowicie od niedawna, dzięki pomocy Damiana z Rajdowej Kolekcji, Muzeum 1:43 posiada własną domenę. Oficjalnie więc ogłaszam, iż adres Muzeum 1:43 brzmi www.muzeum43.pl.












19 komentarzy:

  1. Enhorabuena por el nuevo dominio!
    Es algo que me gustaría hacer en un futuro...
    También me gustó mucho saber que te pudiste hacer con una Vandura tan famosa. Yo no faltaba mi cita semanal con los capítulos de la serie, y esta furgoneta me trae muy buenos recuerdos. Tanto que estoy pensando en comprar uno de estos modelos, a pesar de que no colecciono americanos.

    Greenlight es una marca que me gusta bastante, creo que tengo un par de autocaravanas de esa marca y me impresionaron mucho. Al igual que la GMC, les salió muy bonita y más por ese precio...

    Saludos!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antonio, contame cuáles serían las ventajas de tener su propio dominio; ¿será no depender más de, por ejemplo, blogspot?
      Abrazo!

      Usuń
    2. Gracias, señores, estoy muy contento de que finalmente haya logrado establecer una dirección individual. El dominio simplifica principalmente la cadena de caracteres en la dirección y en mi opinión le da un poco de individualidad. Fácil de recordar la dirección más corta;)

      Saludos:)

      Usuń
    3. Eso es, Juan, te haces tu blog y le pones de dirección la de tu dominio, que debes renovar cada cierto tiempo (y no vale lo mismo un punto com que un punto arg). Ceo que los punto com son cada dos años y no era mucho dinero.
      Lo malo es que tendrás que usar otro generador de blog, como Word Press, ya que me parece que Blogspot no deja usar dominios que no sean suyos. Pero no me hagas demasiado caso...

      Saludos!

      Usuń
  2. Szymon, nunca me gusto la serie "The A-Team"; en esos años yo ya había pasado los 20 y estaba en otro mundo.
    Ahora, la Van es hermosa, y más en esos dos tonos de gris con detalles en rojo.
    Abrazo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Era un poco más joven cuando A-Team y TV reinaban con MacGyver. Créanme, Juahn, era algo que se veía con la cara sonrojada;)

      Saludos;)

      Usuń
  3. Bedzie większa skala tego gmc, i to z otwieranymi elementami, to będzie dopiero sztos! Ale niestety cena już poleci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na rynku, a właściwie był, model w skali 1:18. Produkował go HotWheels. Nie wiem jaka jest jego cena i dostępność, bo dawno już nie miałem z nim styczności.

      Usuń
  4. Będzie lub może już jest 1:18 od greenlighta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jest szansa, że będzie tańszy niż HW:)

      Usuń
    2. 100€ w Holandii bez promocji, to nie wiem czy Hot Wheels droższy był

      Usuń
    3. 100€ w Holandii bez promocji, to nie wiem czy Hot Wheels droższy był

      Usuń
    4. Jeśli w sklepie to potwornie drogo, jeśli eBay to dowolność cenowa sprzedającego ograniczona jest jedynie przez jego fantazje;) swoją drogą na głowę musiałbym upaść żeby za GL dać 100 euro;)

      Usuń
    5. https://www.toms.nl/article/gl13521
      Trzeba czekać na promocje

      Usuń
    6. Na szczęście takie modele leżą poza moim spektrum zainteresowania;)

      Usuń
  5. Miałem okazję oglądać drużynę A i muszę przyznać, że przetrwała próbę czasu. :) kontrastowość tej ekipy sprawia, że ogląda się to naprawdę przyjemnie.
    Modelik jest bardzo fajny. Podobał mi się oryginał i z miniaturką jest pdoobnie. :)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drużyna A dzisiaj może wzbudzać lekki uśmiech, ale oglądając ją z perspektywy radości i emocji, jakich dostarczała, gdy miało się naście lat, faktycznie fajnie się to ogląda i przeżywa;) Cieszę się, że model Ci się podoba. Mnie zaskoczył bardzo pozytywnie:)

      Pozdrawiam;)

      Usuń
  6. Greenlight jednak potrafi zrobić świetny model, chociaż przy takiej bryle zadanie było ułatwione :)
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać, GL to bardzo nierówny producent - czasami żenujący, innym razem zaskakująco dobry:) w tym przypadku całe szczęście to drugie;)

      Pozdrawiam;)

      Usuń