niedziela, 21 lutego 2021

Opel Vectra Caravan OPC 1:43 Schuco

Uwielbiam się śmiać. Absolutnie ze wszystkiego. Nie ma dla mnie tematów tabu. Ludzie otwarci, uśmiechnięci i weseli od razu zyskują plus. My Polacy patrzymy na siebie, jako na naród skłonny do żartów i figli. Oczywiście, jak i inne nacje, uwielbiamy nabijać się z naszych sąsiadów. Kto nie słyszał jakiegokolwiek dowcipu o Polaku, Rosjaninie i Niemcu, nie jest prawdziwym Polakiem.




Naszych zachodnich sąsiadów posądzamy o zupełny brak poczucia humoru. Coś w tym musi być. Za potwierdzenie niech służy przód Opla Vectry C po liftingu. Nie uwierzę, że projektanci przedstawili tę wersję zarządowi tak zupełnie na serio. To musiał być żart, a styliści Opla mieli w zanadrzu właściwy projekt. Tylko jakiś Hans nie zrozumiał dowcipu i zatwierdził projekt. Ponieważ umiejętność przyznania się do błędu na naszej planecie posiadają tylko nieliczne jednostki, by nie wyjść na głupka, tenże Hans dopilnował, aby hale produkcyjne w Rüsselsheim opuścił dokładnie taki samochód, jaki zatwierdził. 


Vectra C z pierwszej serii miała w sobie to coś. Zerwała z obłymi kształtami poprzedniczki, zyskała wyraziste linie i wreszcie pokazała charakter. Hatchback GTS jest bodaj najlepszym pięciodrzwiowym nadwoziem w swojej klasie. Świetne połączenie agresywnej, sportowej sylwetki i funkcjonalności rodzinnego auta. Te wszystkie Passaty, Laguny czy Mondeo wyglądały przy Vectrze GTS jak chodziki dla emerytów. Aż w 2005 pokazano model po liftingu.


Hans, zostawiłeś okulary w toalecie? Żona kazała tobie być w domu punktualnie o czternastej? Spieszyłeś się do kochanki? Daj, choć jeden powód, by zrozumieć twoją decyzję. Powiedz, dlaczego wykastrowałeś tak genialny samochód?


Nigdy nie zapomnę ataku śmiechu, jaki mną zawładnął, gdy zobaczyłem poliftową Vectrę. Zapytałem kolegę: serio, TO kupiłeś? Niewiele brakowało, abyśmy przestali być kolegami. Nawet teraz, choć minęło już ponad 15 lat od debiutu Vectry po liftingu, ciężko mi opanować śmiech. 


Gdybym miał zobrazować różnice między Vectrą przed i po lifcie, to wyobraźcie sobie serial. Główną rolę gra Daniel Craig, ten od Bonda. Jednak w drugiej serii producent w jego roli obsadził Tomka Karolaka. Romboidalne reflektory Vectry niech będą odzwierciedleniem diastemy pana Tomka. Nie, nie i jeszcze raz nie.


Żeby zatrzeć niezbyt korzystne wrażenie, Opel oddał Vectrę w ręce speców z Opel Performance Centre. Podobno prace nad wersją OPC ruszyły dopiero tydzień po złożeniu zamówienia. Aby opanować ogólne rozbawienie, non stop puszczano disnejowskie „Lassie wróć” i „Małą syrenkę”. 


Gdy jednak Vectra wypuściła OPC, miny zrzedły żartownisiom. Dzięki nakładkom na zderzakach i progach, auto zyskało bardziej dynamiczny wygląd. Nawet te nieszczęsne przednie światła jakby zakamuflowano. Najważniejsze jednak kryło się pod maską. Widlasta szóstka generowała 255KM z 2,8 litra pojemności. Jednak już w 2006 roku podniesiono moc do 280KM. Od zera do setki w 6,3 sekundy? Czemu nie?! Vectra OPC zwijała za sobą asfalt. Utwardzone zawieszenie pozwalało na pełną kontrolę nad autem, choć Jeremy Clarkson zgłosiłby zapewne sprzeciw. 


Poprawione zawieszenie i układ kierowniczy ułatwiały zapanowanie nad Vectrą. Dzięki układowi IDS Plus systemy bezpieczeństwa wpływały także na komfort pasażerów. Kierowca także musiał wykazać się wyobraźnią i umiejętnościami, ponieważ elektronika interweniowała tylko w skrajnych przypadkach. 


Niestety, choć Vectra OPC zjadała bezpośrednich rywali na śniadanie, była tylko Oplem. Nie była w stanie rzucić wyzwania konkurentom z klasy premium. Tam poważne auta zaczynały się od V6 czy R6, a clou stanowiły odmiany RS, M3 czy AMG. Przy nich Vectra wyglądała jak Zenek w operze.


A jednak, Vectra OPC zyskała opinię kultowego auta. Po raz pierwszy popularne rodzinne auto zaoferowano w wersji sportowej. Co ciekawe, OPC opracowało nie tylko hatchbacka, ale także bardzo rodzinne kombi. Stateczni dotąd ojcowie wreszcie mogli dać upust swoim drogowym fantazjom.


Podczas wielu rozmów z moim kolegą Marcinem, specem od modeli Opla, przewijał się wątek Vectry OPC. Marcin uważał, że jedynym wartym uwagi wariantem OPC jest ten, w kolorze Arden blau. Z czystej ciekawości przejrzałem dostępne opcje i delikatnie mówiąc, odechciało mi się. O ile czarne modele były w bardzo atrakcyjnych cenach, to te niebieskie przyprawiły mnie o ból głowy. Ale różnica w wyglądzie miniatury sprawiła, że zakup czarnego nie wchodził w grę. Tylko nie posądźcie mnie o rasizm! 


Ile czasu szukałem Vectry OPC arden blau wiem tylko ja i serwisy aukcyjne. Aż pewnego dnia trafiłem na ofertę z Belgii. Sprzedający chyba nie do końca wiedział, jaką perełkę posiada. Cena była tak atrakcyjna, że zastanawiałem się, czy nie jest to jakieś oszustwo. Postanowiłem zaryzykować. Cena poniżej 100 złotych była tego warta. Po dwóch tygodniach odebrałem malutką paczuszkę. Pamiętam tę chwilę, jakby wydarzyła się wczoraj. Wcale nie miałem pewności, czy chcę tam zajrzeć. Po chwili wyjąłem spośród gazet i styropianu niewielki kartonik z modelikiem.


Marcinie, wiem, że przeczytasz ten wpis, dziękuję z całego serca. Vectra OPC w kolorze arden blau to ozdoba kolekcji. Mam ją dzięki Tobie i zawsze będę wdzięczny za zasianie tego ziarna. Ten model sprawił, że usiadłem z wrażenia. Wspaniała miniatura. Moim zachwytom nie ma końca. Nawet teraz, choć mam ją ponad rok, nie umiem się nią nacieszyć. 


Idealnie nałożony lakier budzi zachwyt od pierwszego spojrzenia. Delikatne srebrne listwy dodają modelowi sportowej elegancji. Arden blau wyostrza wszystkie krawędzie karoserii. Charakterystyczne przetłoczenie na masce silnika, nabrało sportowego charakteru. Boczne listwy ochronne i klamki drzwi stały się dziełami sztuki. 

Patrzę na przednie światła, i mam wrażenie, jakby zaraz miały rozbłysnąć zimną bielą ksenonów. Te lampy są wykonane w sposób mistrzowski! Tylne lampy nieco uproszczono, jednak znakomicie uzupełniają miniaturę. 

Wzór felg to sztuka w skali 1:43. Mam identyczne w mojej (naszej, żona mnie zamorduje jak tego nie poprawię) Astrze, i w niczym nie ustępują oryginałowi. 

Wnętrze także wykonano perfekcyjnie. Niestety, model wyposażono w szyby we wszystkich drzwiach, co nieco utrudnia podziwianie środka.


Modelik Vectry OPC został wyprodukowany przez Schuco. Bez wątpienia jest to najładniejszy Opel w mojej kolekcji, a mam ich kilka. Powiem więcej, to jeden z najpiękniejszych modeli, jakie posiadam. Wiem, ilość 425 miniatur może nie powali Was na kolana, jednak przyznacie, że jest, z czego wybierać. 


Hans, dzięki temu, że nie masz poczucia humoru, Schuco zrobiło jeden z najlepszych modeli ever. Niech to będzie jakieś malutkie odkupienie Twoich win za zepsucie prawdziwej Vectry.
















4 komentarze:

  1. Powiem tak. W 2005 roku miałem okazję pojeździć Vectra GTS 3.0 CDTI w przedlifcie . W 2006 poliftowym Signumem z tym samym silnikiem, ale już mocniejszym. Zamiast 177 było 184 KM. W końcu w 2010 Vectra Kombi w pakiecie OPC też z tym silnikiem. Wtedy Vectra C wydawała mi się świetna. W bieżącym roku mając okazję jeździć naprawdę wieloma współczesnymi autami, wsiadłem do GTS-a i poczułem, że to naprawdę bardzo oporne, stare już technologicznie auto. Plastiki to porażka. Samopoczucie prawie jak w Polonezie dwadzieścia lat temu.
    Wpis wspaniały, pozdrawiam Arku 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, auta, które kiedyś dawały mnóstwo radości, dziś są już wyraźnie nadgryzione zębem czasu. A ten płynie nieubłaganie, za nic mając nasze wspomnienia i sentymenty. Vectra nie jest wyjątkiem. Wnętrze nigdy nie było porywające, a teraz sprawia wrażenie nieco tandetnego. Na szczęście sylwetka Opla dość dobrze zniosła upływ czasu. To niemal jak my. Kiedyś byliśmy piękni i młodzi, dziś jesteśmy już tylko piękni :-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. " Opel w miniaturze " pozdrawia kolegów i gratuluje ciekawego , humorystycznego wpisu :D

    OdpowiedzUsuń