niedziela, 28 listopada 2021

Scania CR20 R650 ND 6x4 "Purple Rain" 1:87 Herpa

Długo zastanawiałem się, od czego zacząć ten wpis. Czy dobrym początkiem byłby napisanie, jak wielce fascynuje mnie prezentowana miniaturka? Czy może powinienem nakreślić sylwetkę człowieka, który stoi za tak nietuzinkowym projektem, jakim jest oryginał Scanii R650 w malowaniu Purple Rain? Czy wreszcie, może najlepiej byłoby na początek napisać kilka słów o muzycznej legendzie, która była inspiracją dla powstania tego szesnastokołowca? Trudny orzech do zgryzienia. Postanowiłem zacząć od samego oryginału, czyli skąd wziął się pomysł na szesnastokołowy hołd dla twórczości legendarnego amerykańskiego muzyka i producenta – Prince’a. 



W szwajcarskim Gelfingen w kantonie Lucerna siedzibę ma niewielka firma transportowa voWa, która swoją nazwę wzięła od pierwszych liter nazwiska swojego właściciela Lukasa von Wartburga. Człowiek ten postanowił poprzez swoje zamiłowanie do pracy, jaką wykonuje, oddać hołd wielkiemu muzykowi i jego twórczości, które są jego drugą miłością. Nabył więc spersonalizowaną Scanię R650 w kolorze czarnym, którą postanowił przemalować i stworzyć na jej bazie pełnowymiarowego Showtrucka. Pierwotnie malowaniem samochodu miała zająć się pewna niemiecka lakiernia, ale współpraca nie udała się i ciągnik wraz z naczepą trafił do holenderskiej MW Design, która podjęła się zrealizowania projektu. 


Inspiracją dla wykonania projektu była twórczość nieżyjącego już amerykańskiego artysty Prince’a. Prince, właściwie Prince Rogers Nelson urodził się 7 czerwca 1958 roku w Mineapolis. Jego matka była piosenkarką jazzową, ojciec kompozytorem i pianistą. Od najmłodszych lat fascynowała go muzyka i poruszanie się pomiędzy jej gatunkami, dlatego z czasem stał się ikoną nie jednego, a wielu stylów muzycznych. Dla Prince’a nie było na scenie muzycznej rzeczy niemożliwych. Wiele osób, zwłaszcza naszych rodaków, widziało w nim artystę pozostającego w cieniu Michaela Jacksona. Nic bardziej mylnego. Prince zawsze tworzył muzykę z goła inną inspirowaną innymi nurtami. Od swojego debiutu w 1978 roku do śmierci wydał ponad 40 albumów. Produkował płyty takich tuzów jak Madonna czy Kate Bush, pisał utwory dla Sinnead O’Connor, Toma Jonesa i wielu innych. Prince był także mocno związany z muzyką filmową. Tak naprawdę postaci tego nietuzinkowego artysty poświęcić można by kilkusetstronicową pracę. Trudno się więc dziwić, że Lukas von Wartburg postanowił oddać hołd temu wielkiemu artyście.


Podstawą projektu stała się wspomniana Scania R650 z silnikiem V8 i manualną skrzynią biegów. Właścicielowi voWa zależało, aby ciągnik posiadał manualną przekładnię, gdyż jak sam tłumaczy, pozwalało to na lepsze operowanie dźwiękiem wydobywającym się z potężnych kominów zamontowanych tuż za kabiną. Nie wybrano najwyższej kabiny, jaką oferował producent, a nieco niższą wersję, dzięki czemu, wraz z nietypowymi dla tej wersji kabinowej spojlerami, udało się uzyskać bardzo agresywny i dynamiczny wygląd ciągnika. Mocno obudowany, osadzony na potężnych oponach, sprawia wrażenie pojazdu niemal wyścigowego. Również naczepa zestawu bardzo efektownie została zabudowana. Wszystkie elementy „zaplecza”, czyli pojemniki na palety, miejsce na dodatkowe wózki oraz pojemniki techniczne, zostały całkowicie zakryte. Jako ciekawostkę dodam, iż nawet wózek paletowy służący do załadunku samochodu, jest pomalowany w motyw tematyczny całości zestawu. Naczepa w dużej mierze jest dziełem samego Lucasa von Wartburga, który wraz z przyjaciółmi postanowił zadbać o jej wygląd. Trzeba też nadmienić, że jest to chłodnia przystosowana do transportu towarów w najbardziej restrykcyjnych warunkach tj. leków, wyrobów tytoniowych etc. Jak podaje portal 40ton.net doprowadzenie przedsięwzięcia lakierniczego do końca zajęło firmie MW Design aż 2000 godzin. Osiągnięty efekt zapiera jednak dech w piersiach i myślę, że warto było poświęcić tyle czasu. 


Wnętrze samochodu całkowicie przebudowano i w całości pokryto nową tapicerką. Oczywiście utrzymana jest ona w stylistyce zewnętrznej, a w kabinie króluje kolor purpury połączony z jasnym beżem. Istne dzieło sztuki. Całości dopełniają symbole związane z Prince’em, efektowne podświetlenie oraz imponujący zestaw audio.  


Prezentowaną dzisiaj miniaturkę chciałem mieć w swojej kolekcji odkąd zobaczyłem ją w zapowiedziach Herpy. Nigdy nie byłem wielkim fanem opisywanego wyżej artysty, raczej po prostu orientuję się w jego twórczości, ale poświęcona mu ciężarówka, a dalej jej miniaturka, ogromnie przypadła mi do gustu. Z niecierpliwością wyczekiwałem paczuszki z jednego z niemieckich sklepów, w którym dość regularnie zaopatruję się w modele H0. Chyba każdy z Was wie, jak to jest, gdy wreszcie dostajesz do ręki wyczekiwaną paczkę z modelami i kiedy rozpakowana już miniaturka okazuje się być warta każdego dnia czekania. I tym razem model zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Oglądałem go wcześniej na zdjęciach, ale na żywo miniatura robi jeszcze większe wrażenie. Dopiero trzymając model w dłoni, mamy pełen obraz precyzji, z jaką wykonane są najmniejsze detale. Oczywiście, jak to w przypadku większości modeli H0, lusterka należało zamontować samodzielnie. Tu kolejne miłe zaskoczenie, ponieważ nawet one zostały polakierowane zgodnie z oryginałem. 


Scania R650 w wykonaniu Herpy to naprawdę piękna miniaturka. Pozwolicie, że nie będę się rozpływał nad mikroskopijnymi liniami podziału, przetłoczeniami, czy wreszcie idealnie oddanym malunkiem. Herpa z detali słynie i nie podlega to absolutnie dyskusji. Nie sposób jednak, z czysto ekonomicznego rachunku, ustrzec się uproszczeń, które zwykle wymusza wiele wypadkowych.  Głównymi zwykle są koszty produkcji i finalna kwota, jaką musi uiścić klient za wymarzony model. Tak więc model posiada kilka uproszczeń. Przede wszystkim pierwowzór nie ma klamek, które usunięto ze względu na konieczność zachowania idealnej płaszczyzny drzwi. Od oryginału w skali 1:1 model Herpy odróżnia też listwa oświetlenia w tylnej części naczepy. Herpa zastosowała niestety standardową listwę znaną ze wszystkich produkowanych przez siebie naczep skrzyniowych, chłodni czy kontenerów. W oryginale element ten składa się z dwóch szeregów kwadratowych ledowych lamp, ciągnących się przez całą płaszczyznę listwy. Mówi się trudno. Najbardziej jednak brakuje mi charakterystycznych, niewielkich spojlerów za kabiną oraz listwy pod zderzakiem. Jestem w stanie zrozumieć producenta, bo gdyby każdy element miał być wykonany pod ten konkretny model, jego cena z pewnością znacznie by wzrosła, ale spojlerów i listwy mógł jednak nie odpuszczać, ponieważ ich wyprodukowanie nie ingerowało w bryłę samej szoferki i nadal mogłaby być to ta sama seryjna kabina. Już pal licho te klamki… 


Gwoli podsumowania powiem, że mimo, iż model jest zdecydowanie mniej „stuningowany” niż oryginał w skali 1:1, to i tak napawa mnie zachwytem. Uwielbiam tę małą Scanię przede wszystkim za jej oryginalność, że jest swoistą perełką w mojej kolekcji. Kolejną zaletą tego modelu jest fakt, że tego typu wydawnictwa z czasem zyskują na wartości. Dla mnie już dziś model ma dużą wartość. 
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz