Gdybym zapytał Was, z czym w motoryzacji kojarzy się nazwa Caro, zdecydowana większość wskazałaby na wyrób samochodopodobny z warszawskiej FSO. Polonez Caro przez jakiś czas rozpalał wyobraźnię Polaków i był jedną z niewielu opcji posiadania własnych, nowych czterech kółek. Lecz nie on będzie bohaterem dzisiejszego wpisu. ;
Niemcy posiadają wysoko rozwiniętą kulturę motoryzacyjną. Nie chodzi mi tylko o sposób poruszania się po drogach, lecz o całokształt. Od koncernów produkujących samochody, przez najróżniejsze kluby motoryzacyjne, rozwój motosportu po infrastrukturę. Jednym z elementów tej układanki są firmy zajmujące się przerabianiem seryjnych pojazdów. Takie marki jak Oettinger, Rieger czy Hamann oferowały kompletne zestawy modyfikujące nadwozia Volkswagenów, Opli czy Fordów. Posiadacze Audi, BMW i Mercedesów, chcąc wyróżnić się z tłumu kierowali się do Abt’a, Alpine, Brabusa czy Lorinser’a. Oprócz tych najbardziej znanych, działa wiele mniejszych zakładów. Jednym z nich jest Caro International.
Firma mieści się w Hamburgu, w znanej robotniczej dzielnicy Altona. Od początku istnienia zajmowała się przeróbkami seryjnych pojazdów. Jej specjalnością jest przedłużanie płyt podłogowych i dostosowanie wystroju i wyposażenia do indywidualnych potrzeb. Jeśli klient obawiał się o swoje bezpieczeństwo mógł zlecić dodatkowe opancerzenie auta. Firma zdobyła renomę i uznanie, szalenie istotne na dość niszowym rynku.
Mogę sobie wyobrazić miny inżynierów, gdy dowiedzieli się, jakie zadanie przed nimi postawiono. Mercedes 560SEL był częstym obiektem przeróbek. Zdarzyło im się nawet montować tylne drzwi otwierane do góry, jak w legendarnym 300SL Gullwing. A jednak na pewno byli zaskoczeni życzeniem klienta. Przerobienie luksusowej limuzyny Mercedesa na kombi nawet w 1990 roku budziło lekkie zdziwienie.
Przebudowa W126 nie była prostym zadaniem, mimo że modyfikacjom poddano tylko tył samochodu. Odchudzono słupki C, nadając im wygląd tych z mniejszego W124 T-model. Błotniki, tak jak w oryginale, lekko opadały ku tyłowi, zachowując elegancję sedana. Dość nieoczekiwanie problemem okazały się boczne szyby przedziału bagażowego. Okna z kombi W124 zwyczajnie nie pasowały. Były za małe i zaburzały harmonijną sylwetkę samochodu. Jedynym wyjściem było indywidualne zamówienie odpowiednich szyb.
Klapa bagażnika została zbudowana na wzór tej z W124 T-model. Jest jednak wyraźnie szersza i pozbawiona ozdobnego paska biegnącego wzdłuż dolnej krawędzi. Także zamek został przeniesiony spod wnęki tablicy rejestracyjnej na jej górną osłonę. Prawdopodobnie również tylna szyba została wykonana na indywidualne zamówienie. Wskazuje na to odległość końca pióra wycieraczki do krawędzi szyby. W W126 jest ona zdecydowanie większa niż w W124.
Tylne światła zostały zaadaptowane bez zmian z mniejszego Mercedesa, choć nieco modyfikacji wymagały wcięcia w błotnikach. Na dachu zainstalowano chromowane relingi. Były one jedynie elementem ozdobnym, jednak świetnie komponowały się z chromowanymi obwódkami szyb.
Przedział bagażowy wykonano z równą starannością jak nadwozie. Jego podłoga była płaska niczym stół bilardowy. W boczkach umieszczono głośniki i charakterystyczną apteczkę będącą na wyposażeniu Mercedesów. Minusem był brak dzielonego oparcia tylnej kanapy i dość wysoka krawędź załadunku.
Mimo dokonanych zmian, Mercedes wciąż był samochodem luksusowym. Do napędu służyła standardowa, widlasta ósemka o mocy 279KM. Wnętrze mogło pomieścić cztery osoby, ponieważ tylna kanapa została zamówiona tylko z dwoma miejscami. Dzięki temu jej pasażerowie mieli mnóstwo przestrzeni dla siebie.
Niektórym z Was może wydawać się nieco dziwaczne oznaczenie tego auta. 560TEL to lekko zmodyfikowana (a jakże!) nazwa 560SEL, jednocześnie nawiązująca do oficjalnej nomenklatury Mercedesa. Koncern ze Stuttgartu wersje kombi nazywał T-Model, dlatego Caro użyło tej właśnie litery do oznaczenia modelu.
Gdy Caro International zakończył modernizację W126, wyglądał on, jakby właśnie opuścił zakłady Mercedesa. O jakości wykonania niech świadczy fakt, że auto wyprodukowane w 1990 roku jeździ do dziś i ustrzegło się większych awarii. Także firma Caro znajduje się w dobrej kondycji i wciąż oferuje usługi w zakresie przebudowy samochodów oraz pośredniczy w międzynarodowym handlu autami luksusowymi.
Przeglądając ebay, zupełnym przypadkiem natknąłem się na ofertę sprzedaży modelu Mercedesa 560TEL firmy KESS. Dodałem ją do obserwowanych, bez większej nadziei na kupno. Cena była dla mnie odstraszająca, a koszt wysyłki znacząco przekraczał granice zdrowego rozsądku. Jednak ziarno zostało zasiane. W końcu, po kilku tygodniach, znalazłem ofertę, którą byłem w stanie zaakceptować. Model odebrałem tuż po bardzo dla mnie udanej giełdzie w grudniu 2019 roku.
Pierwsze wrażenie było piorunujące. Wykonany z żywicy czarny Mercedes prezentował się okazale w białym kartoniku. Niesamowite wrażenie sprawiają felgi, wykonane nawet lepiej niż w opisywanym jakiś czas temu 500SEC od AutoArt. Radość była ogromna, do momentu, gdy wyciągnąłem modelik z gablotki w celu zrobienia kilku zdjęć.
Z profilu 560TEL wygląda niczym storpedowany okręt, mający zaraz się przełamać. Winna takiemu wrażeniu jest listwa progowa, będąca jednocześnie chlapaczem dla przedniej osi. Co gorsza, w oryginalnym aucie takowej listwy nie ma. Wrażenie to pogłębia pochylona pod zbyt dużym kątem maska silnika. Żeby pognębić posiadacza modelu, maska ta ma zbyt wysokie przetłoczenie biegnące od atrapy chłodnicy do podszybia. A propos atrapy, wygląda jakby została dołączona do nadwozia na siłę, i nie stanowiła integralnej części nadwozia.
Nie lepiej jest, gdy spojrzy się na model z przodu. Po stronie kierowcy dach opada pod nieco większym kątem niż z drugiej strony. Zupełnie, jakby blacharz źle naciągnął nadwozie po potężnym wypadku. Zastrzeżenia budzi też sposób montażu ozdobnych listew wokół szyby czołowej. Dramatycznie wyglądają lusterka boczne. Oba zamontowano pod niewłaściwym kątem. Błędnie ułożone wycieraczki, ordynarnie wystające znad krawędzi maski dopełniają obrazu nędzy i rozpaczy.
Na tym tle tył 560TEL wygląda niemal idealnie. Niemal, ponieważ mam zastrzeżenia do sposobu zamontowania srebrnej listwy wokół tylnej szyby.
Znakomicie prezentuje się to, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Wnętrze wykonano bardzo starannie. Choć i tu wrażenie psuje niewielka pozostałość po odlewie wewnątrz wieńca kierownicy. Do wnętrza, oprócz szyb bocznych, można zajrzeć poprzez przyciemnione szkło szyberdachu lub przez szparę między nim a dachem.
Mercedes 560TEL miał być jedną z perełek w kolekcji. Zamiast tego jest bodaj najbardziej rozczarowującym modelem w całym zbiorze. Zawiodłem się okrutnie. Nawet doktor Czas nie był w stanie mnie uleczyć. Błędy zdarzają się każdemu, jednak ich ilość w produkcie KESS sprawia, że oczy krwawią.
Oczywiście, myślałem by go sprzedać. Powstrzymały mnie przed tym dwa argumenty. Pierwszy, nie mógłbym ukryć przed kupującym masy błędów. A to miałoby znaczący wpływ na cenę. Drugim jest odpowiedź na pytanie, co w zamian? Nikt inny nie wyprodukował modelu tego rzadkiego auta. Rozważałem zlecenie zbudowania takiego modelu. Jednak sam zakup Mercedesa W126 z Minichampsa, jest dość wysoki, a Maxichamps nie wchodzi w grę. Cena za czyjeś umiejętności również nie jest niska. Także efekt końcowy jest wielką niewiadomą. Dlatego Mercedes został ze mną. Choć, na co dzień stoi dość głęboko w szafie.
Jeśli będziecie decydowali się na kupno takiego modelu, uważam, że powinniście dokładnie go przedtem obejrzeć.
PS. W chwili, gdy odkryłem ogrom wad tego Mercedesa, w drodze do mnie był kolejny model z KESS. Niemal rwałem włosy z głowy. Ale to temat na inną opowieść.
Jest to typowy przypadek miniatury, która nie spełnia oczekiwań co do zapłaconej ceny. Nie jest to zgodne, ponieważ nie ma spadku na suficie. Franczyzy drzwiowe są bardzo nierealne i nie odzwierciedlają finezji, której szukała Caro. Ale to nie jest katastrofa, ponieważ model ma wiele innych dobrych zalet. Wolnostojące części są bardzo dobre, z wyjątkiem górnej chromowanej. Ale wciąż są dobre rzeczy: podgrzewana szyba, grill, tylna wycieraczka ... ... Szkoda, ale dobrze jest mieć tego MB w kolekcji, bo przypomina nam o błędzie, który popełniliśmy, więc nie nie rób tego ponownie.
OdpowiedzUsuńPozdrowienie.
Witaj,
UsuńMasz całkowitą rację. O ile Caro starało się dorównać jakością Mercedesowi, o tyle KESS wygląda jak samoróbka z chińskiego garażu. Niestety, nie ratują tej miniatury piękne detale, jak felgi czy grill. Doceniam producenta za próbę pokazania nietuzinkowego auta i, mam nadzieję, że kiepska jakość to tylko wypadek przy pracy.
Pozdrawiam!
No cóż, tak niestety bywa, iż modele żywiczne często gubią poprawny zarys bryły, częściej niż metalowe. Pewnie dlatego, iż diecasta tłuką w tysiącach egz., a takie limitowane żywice- w 200-300, więc przy tym pierwszym jest większe ciśnienie na jak najbardziej prawidłowe odwzorowanie pojazdu. Co oczywiście nie usprawiedliwia tego przed nami, nabywcami. Jeśli zaś chodzi o przeróbkę- czemu piszesz, że Maxichamps nie wchodzi w grę? To jest dokładnie ten sam model, różniący się tylko pomalowaniem kilku dekorów we wnętrzu, co przy przeróbce nie ma najmniejszego znaczenia. Myślę, iż taki zabieg mógłby się udać. Ale nawet bez szukania zamienników egz. z Kess wg mnie wygląda całkiem przyzwoicie, a gdy się popatrzy z dwóch metrów to jest nawet całkiem niezły model ;) Na otarcie łez polecam też zastanowić się nad późniejszym modelem, W140 w wersji kombi od Matrix. Model dosyć niedawno wyszedł, więc można go jeszcze gdzieniegdzie dostać w dobrej cenie, około 350zł. Bo jak znam życie, niedługo się wysprzeda, a francuskie i niemieckie odpowiedniki Januszy będą za niego wołać 2-3 razy tyle:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia-;)
Cześć!
UsuńW tym przypadku KESS zaliczył najzwyklejszą wtopę. Zdarza się, jednak zastanawia mnie nagromadzenie błędów. W przypadku grilla i listew, to klasyczne pomyłki osoby pracującej nad wykończeniem modelu. Patrząc na W126 mam wrażenie podobne jak w przypadku sporej ilości NEO, że zaraz się złamie. Nie wiem z czego to wynika.
Co do W140, mam na oku, choć nie należy do priorytetów. Podobnie jak W116 Crayford, też od Matrixa.
Pozdrawiam!
Cześć Arku ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać , że tak samo zawiodłem się z moim modelikiem Renault Megane Coupe 2.0 16V z Vitesse. Oddać szkoda , bo nie jest częstym gościem w ogłoszeniach. Sprzedać też nie warto , gdyż nie ukryję wad modelu. Po prostu oszukuję się , że jest wszystko ok i modelik stoi w gablocie. Nie długo być może go opiszę na blogu.
W latach '90 tuning był czymś na początku dziennym , tak jak w późniejszych latach drifting i starty na 1/4 mili. Wszystko zanikło niestety.
Arek , wpis bardzo ciekawy , człowiek znowu się czegoś nowego dowiedział.
Pozdrawiam ;)
Cześć!
UsuńW126 TEL jest ostrzeżeniem, że nie wszystko, co drogie jest wysokiej jakości. Mów się trudno. Nie pierwszy raz model żywiczny zostawia sporo do życzenia, ale tu nagromadzenie błędów przyprawia o ból głowy.
Moje Megane Cabrio 2,0 16V z Vitesse także nie zachwyca. Ale nadrabia tapicerką i żółtym lakierem, więc jej wybaczam niedoskonałości :D
Pozdrawiam!
Ciertamente no todo lo caro es mejor, por eso existen las rebajas y las ofertas.
OdpowiedzUsuńVeo también las imperfecciones del molde pero yo, la verdad, no estaría tan enfadado. El modelo me gusta mucho estéticamente y tiene un detallado impresionante. Creo que hay más virtudes que fallos.
Pero la resina es un juego arriesgado, amigo.
Yo me quedaba con él, o quizás y como mucho lo cambiaba...
Saludos!!
Hola.
UsuńComparé el rendimiento de KESS con Minichamps y AutoArt. Comparado con los modelos de metal, se ve mal. Esto es extraño porque la resina es un buen material para hacer piezas fundidas. Además, el W126 es conocido y sus dimensiones están ampliamente disponibles. Por tanto, no encuentro excusa para errores en la fundición de la carrocería.
Tienes razón en que hay elementos que te pueden gustar. El diseño de las llantas y las rejillas del radiador son pequeñas obras de arte. El interior también es de muy alto nivel.
Desde el momento de comprar esta miniatura, me apego al principio de ver primero los modelos de resina.
¡Saludos!
Kess es un fabricante un tanto variable en lo que a calidad de miniaturas se refiere. Yo por ahora he tenido suerte con todas las que he comprado y ninguna me ha decepcionado ni por calidad de terminación ni por modelado, de hecho, mi miniatura favorita de 2020 fue sin duda el Iso Fidia de Kess. Este Mercedes la verdad es que no me convenció mucho por el coche en sí, y ciertamente le veo los fallos que mencionas. Estaría bien ver unas fotos junto al 560 SEL de Minichamps o el SEC. No obstante, yo le veo una miniatura interesante que merece la pena tener.
OdpowiedzUsuńSaludos
Keko
¡Hola!
UsuńComparto plenamente tu opinión sobre Kess. Después de ver algunos otros modelos de su producción, llegué a la conclusión de que este Mercedes es un percance.
Intentaré convencer a Szymon de una sesión de fotos conjunta de TEL y SEC.
¡Saludos!