sobota, 26 lutego 2022

Skoda 1100MBX 1:43 Abrex

Szukając wyrazu bliskoznacznego dla samochodów Skoda, przychodzi mi na myśl głównie określenie ZAZDROŚĆ. Widząc, czym są dzisiaj Nasze fabryki samochodów – gruzem, patrzę na Czeską Skodę i widzę potęgę. Szeroki wachlarz oferowanych modeli i wersji nadwoziowych. Patrzę także w przeszłość by zobaczyć, co my przedstawialiśmy, a co oferowała Skoda. Polska produkowała średnio przez dwadzieścia lat jeden typ samochodu, sąsiedzi z południa, co pięć lat wypuszczali nowy model. Legendarne samochody? 




U nas nadmuchana legenda, która stała się propagandą dzisiejszych czasów. W rzeczywistości gniot w postaci zniszczonego jedynego egzemplarza Syreny Sport. Czesi seryjnie produkowali jeden z najpiękniejszych kabrioletów Krajów Demokracji Ludowej – Skodę Felicję. Później pozwolili sobie jeszcze na coupe w formie Skody 1000/1100MBX. Były także takie legendy jak 130RS, 200RS, a także Rapid.


Biję się stale także z myślami, w czym byliśmy gorsi, skoro Nasi czescy sąsiedzi żyli w takim samym zamknięciu od reszty Europy. Co powodowało, że mogli sami myśleć, sami decydować, sami produkować. Nikt nie narzucał im licencji na przestarzałe produkty. Dziwne. Po latach nie musieli wzdychać do jedynego i nieistniejącego już ołtarza. Pozazdrościć! Fabryka była technologicznie zmodernizowana i nowoczesna, nie odstawała jakością od zachodniej części Europy. Nie było jednak tak do końca różowo. Ale wszystko po kolei.


Zapewne większość z czytelników zna kolekcję "Kultowych Aut PRL-u" i w związku z tym nie jest Wam obca znajomość takich aut jak Skoda Octavia/Felicia. Jeśli nie, to Felicja jest wspomnianym wcześniej najpiękniejszym samochodem KDL-i. Octavia była natomiast modelem podstawowym, dawcą podzespołów dla tego kabrioletu. 


W 1964 roku nastąpiła rewolucja w tej czeskiej marce. Pojawił się 1000MB, w którym silnik ze zblokowaną skrzynią biegów przywędrował z przodu do tyłu. Właśnie tutaj była już jedna z technologicznych wpadek. Na podstawie tego modelu nie dało się już skonstruować uniwersalnej wersji nadwoziowej. Mowa oczywiście o kombi albo pickupie. Niestety, ale Skoda miała także problem ze zbudowaniem na bazie tego modelu następcy dla Felicji. Podobno dwa prototypy tych samochodów złamały się przejeżdżając podczas prób przez przejazd kolejowy. 1000MB miała wiotką samonośną skorupę, w czym pogrzebała jeden z przyszłych, być może uroczych samochodów. Zielone światło otrzymał jednak zjawiskowy tudor bez słupków drzwiowych.  Wyglądem dachu przypominał amerykańskiego hardtopa. Z tylnym słupkiem w negatywie natomiast wyglądał jak Citroen Ami 6 i Ford Anglia.


Nie był to samochód dla wszystkich. Centrala Handlu Zagranicznego Czechosłowacji nie przewidywała sprzedaży tego samochodu wewnątrz kraju, a więc Josef czy Pavel musieli obejść się ze smakiem. Była to konstrukcja dedykowana dla klienta dewizowego, a więc przewidywano napływ dolarów do narodowego skarbca. Tak łatwo jednak nie było. Gdy w 1964 podstawowy model czterodrzwiowy pojawił się na drogach, o coupe wyrażano się jeszcze w czasie przyszłym.


W końcu, 10 marca 1966 roku, dwudrzwiowe cudo pokazano światu na Salonie Samochodowym w Genewie. 1000MBX, bo tak początkowo nazywał się ten model, miał przód zapożyczony od sedana z charakterystycznym grillem z półuśmiechem. Na dachu powtórzono ten sam, co w czterodrzwiowej Skodzie motyw grzebienia. Jednak linia boczna i słupek C, były stylistycznym non plus ultra tego auta. Boczne szyby chowały się w drzwiach tworząc pomiędzy dachem i linią drzwi pustą przestrzeń. Tylna boczna szyba miała ramkę, która chowała się razem z szybą w błotniku. Ten piękny kształt zakłócały jednak fletnerki, czyli trójkąciki.


Silnik tej "sportowej" odmiany nie strzelał niestety z wydechu i nie wbijał w fotel podczas przyspieszania, ale takie były po prostu te legendarne samochody z tamtych czasów. Nawet osławiony  Wartburg 313 Sport miał tylko 10KM więcej od dwusuwowego, standardowego silnika. 1000MBX dostała na pocieszenie dwa gaźniki i tak samo jak kolega z NRD podwyższoną o tę samą wartość moc maksymalną, która doszła do 52KM. Produkcja tego modelu ruszyła dopiero pod koniec 1966 roku. Ten sam silnik trafił także do sedana, który otrzymał oznaczenie 1000MBG. Była to najbogatsza wersja. Miniatura tego samochodu znalazła się w serii "Kalejdoskop slavnych vozu".


Niestety Skoda 1000MBX nie miała, aż takiego powodzenia, jak początkowo się spodziewano. Dewizowi klienci zaczęli zbiorowo oddawać to piękne coupe do fabryki. Powodem była wiotka karoseria, która potrafiła się łamać i rdzewieć w newralgicznych miejscach. Na wzniesieniach użytkownicy mieli problemy z zamykaniem i otwieraniem drzwi. Te samochody chętnie odkupywali Czesi, którzy do dzisiaj są dumni ze swoich egzemplarzy. 


Wraz z modernizacjami sedana  równolegle usprawniano także hardtopa. Na początku 1967 roku wzmocniono karoserię wszystkich MB, głównie mocowania zawieszenia i silnika. Po niedługim czasie wprowadzono także model z unowocześnionym przodem z charakterystyczną poziomą listwą z napisem Skoda na atrapie. W ślad za sedanem, 1100MBX (bo tak nazywał się teraz nowy model coupe) nie otrzymał tylnej szyby, która za chwilę trafiła do modelu 100. Nie zniknął także z dachu charakterystyczny podłużny garb, którego pozbyto się w sedanie. Od teraz silnik pozbył się jednego z dwóch gaźników. Zwiększono natomiast nieznacznie pojemność silnika, co dało kompromisową moc 47KM.


Skoda 1100 MBX powstawała tak, jak seria sedanów MB do 1969 roku, kiedy to wszedł do produkcji sukcesor model 100. Hardtopów powstało razem 2517, z czego 1114 – 1100MBX. Niestety był to kłopotliwy samochód, można użyć stwierdzenia, że ze względu na sztywność karoserii wręcz nieudany i właśnie dlatego rozumiem teraz Naszych decydentów. Chcieli uniknąć tego samego problemu, być może kosztów. Na pewno byli przewidujący. Poza tym 1000/1100MBX stylistycznie nie dorastała do pięt Naszej Syrenie Sport. Propaganda... 


O miniaturze Skody 1000/1100 MBX marzyłem już wtedy, gdy nie była jeszcze w ofercie żadnego z producentów modeli w skali 1:43. W mojej kolekcji była już od jakiegoś czasu zielona 1000MB z Abrex i świetnie by się na wzajem uzupełniały. Wydaje mi się, że wymodliłem to piękne coupe, gdyż po jakimś czasie pojawiła się właśnie w ofercie tego czeskiego producenta. 


Miałem szczęście, gdyż na jednej z Ogólnopolskich Giełd Modeli im. Sławoja Gwiazdowskiego w Warszawie jeden z wystawców miał takie Skody. Były w kolorze kości słoniowej i zielonym. Kolega chwycił tę pierwszą, na którą miałem chrapkę i byłem do końca pewien, że ją kupił. Złośliwie odłożył ją tak, żebym nie widział. Będąc pewien, że została tylko ta druga, dokonałem zakupu bez zastanowienia. Niestety "podłość ludzka nie zna granic" jak to mówiono w filmie "Wyjście awaryjne". Gdy okazało się, że ma "puste ręce" ogarnęła mnie biała gorączka. No cóż pocieszające jest to, że moje zielone Skody też do siebie pasują.


Nadszedł czas, aby ocenić produkt z Abrex. Zacznę od najważniejszej i najbardziej charakterystycznej części miniatury, czyli ściany bocznej. Linie podziału elementów, wlot powietrza jak i przetłoczenia są wyraźne. Wszystkie chromowane listwy szyb i fletnerek są wyraźnie zaznaczone i wyglądają jak by były oddzielnym elementem. Pokrywają się z tym, co oferował prawdziwy samochód. Producent zaznaczył również tak samo ozdobne listewki krawędzi przednich i tylnych błotników oraz klamki drzwi. Ozdoby na przednich błotnikach również są starannie wykonane, chociaż widać, że są tylko namalowane. Mając już doświadczenie w kolekcji z moim 1000MB oceniam, że czeska firma mogła bardziej się postarać jeśli chodzi o odwzorowanie obręczy kół. Te w coupe z Kvasin troszeczkę trącą KAP-em. Jedna z opon jest odkształcona i być może było to spowodowane za mocnym umocowaniem do podstawki.


Jeśli przyjdzie nam spojrzeć na modelik z góry widzimy biegnący wzdłuż, środkiem całego auta charakterystyczny garb. Z przodu rzuca nam się w oczy unowocześniona atrapa chłodnicy z listwą z napisem SKODA. Wiemy więc, że mamy do czynienia z ostatecznym modelem z jednym gaźnikiem, czyli 1100MBX. Sama listewka jak i chromowany zderzak są równo ułożone i zamontowane zarówno w płaszczyźnie poziomej miniatury jak i między sobą. Rażą odrobinę bolce mocujące reflektorów, ale da się z tym żyć. Wycieraczki szyby są chromowane, starannie wykonane i zamocowane równo.


Tylna ściana pojazdu jest równie zadowalająca jak reszta miniatury. Wywietrznik umieszczony pod pokrywą bagażnika ma dobrą głębie. Zderzak równo zamontowany. Emblemat 1100MBX na klapie informuje o tym, z jakim modelem mamy do czynienia, co pokrywa się z prawdą historyczną. Tylna szyba charakterystycznie wygięta w łuk ma również ładnie wykonaną listwę ozdobną.


Gdy zajrzymy do środka przez czyste szyby, bez skaz, zauważamy fotele z beżowego skaju. Tapicerka drzwi wykonana jest w dwóch kolorach. Częściowo jest ona jak tapicerka siedzeń, oraz u góry biała. Dobrze widoczne są po cztery korby do otwierania szyb na stronę. Dwie służyły do otwierania przedniej i tylnej szyby, natomiast pozostałe dwie do odchylania przedniego i tylnego fletnerka.


Podsumowując. Nie może być tak żebym psioczył na jakąś swoją miniaturę. Ze wszystkich, które dotąd zdobyłem jestem bardzo zadowolony i wszystkie dalej niepomiernie mnie cieszą. Skoda 1100MBX była jedną z tych, które wymodliłem. Czasem czuję, że przy okazji dokupię w kolorze kości słoniowej. Tak, żeby tylko ją mieć.













7 komentarzy:

  1. Podejdę do modelu w sposób by nikogo tu nie urazić ,Abrex jest być może dobrym wyborem dla zbieraczy w skali 1/43 jeśli chodzi o Skody bo w zasadzie nic innego na rynku nie ma .Co do producenta miałem 2 modele i niczym mnie nie zachwycił ale zawsze to było lepsze niż dea ,wracając do obecnego rynku jeśli chodzi o Skody to mamy 1/24 i już nie długo wejdą 1/18 także jest w czym wybierać wszystko zależy od nas co chcemy mieć na półce i ile jesteśmy w stanie dać za model , ja po prostu podziwiam tych którzy konsekwentnie trzymają się danej skali mając na rynku tyle innych pokus , pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Broń borze nikogo nie urazisz, ale... Idąc tym tokiem rozumowania, to dlaczego mam kupować miniatury 1/24 i 1/18, skoro są stare sprawdzone i dobre 1/43. To jeden. Dwa. Nie rozumiem narzucania swojej woli wyboru komuś innemu, szczególnie jeśli sprawa dotyczy hobby i także poniekąd urządzania mieszkania tym hobby. No i do brzegu. !/24 mam tylko dwa modele i nic innego mnie w tej skali nie pociąga. 1/18 też mam dwa modele i jak będę chciał to kupię następne. Moja kolekcja opiera się głównie na skali 1/43 i być może tego nie zrozumiesz, ale jesteś w mniejszości.

      Co by nie było, to tylko słowo pisane i nie myśl, że jestem obrażony. Odpowiedziałem tylko co myślę jako główny zainteresowany do którego zwróciłeś się w komentarzu.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Witam! Bardzo ładna skoda.
    Teraz będę musiał przemyśleć czy kupić model FSO - polonez w wersji jamnik 1:43 z gazety czy lepiej dopłacić i kupić tą piękną skodę, którą Ty zaprezentowałeś.
    Pozdrawiam Przemek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Warto w kolekcji iść w jakość a nie ilość. Wiedzieć od samego początku co chcesz mieć w kolekcji, a nie kupować wszystko jak leci. Warto przeboleć i przez trzy miesiące odkładać na coś lepszego niż przez te trzy miesiące kupić nawet trzy kiepskiej jakości miniatury.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. U tego producenta jakości nie było i nie będzie ,jest to trochę lepsza wersja Dea i tyle w temacie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepszym firmom zdarzają się karygodne wtopy. Posiadam 16 miniatur Abrexa i tylko jednej mam coś do zarzucenia. To chyba świadczy o jakości lub o braku wiedzy. Wybierz co Tobie bardziej pasuje.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Miałem Skodę 100,110,1000 mb i nie widziałem tam żadnej jakości dlatego jescze jak zbierałem 1/43 to postanowiłem zrezygnować z tego producenta tym bardziej że u nie których ceny były jak z kosmosu ,105,100,1000 mb, Favorit z 1/24 bije na głowę cenowo i jakościowo Abrexa ,smutne ale prawdziwe.

      Usuń